Sobotni mecz z Gironą był ostatnim, w którym Robert Lewandowski nie mógł wystąpić z powodu zawieszenia. Podobnie jak w dwóch poprzednich starciach bez polskiego snajpera, FC Barcelona zainkasowała trzy punkty, notując skromne zwycięstwo 1:0. Jedyną bramkę dla ekipy z Camp Nou zdobył Pedri. Młody Hiszpan wszedł na murawę w 26. minucie, gdy plac gry musiał opuścić Ousmane Dembele. Kibice "Dumy Katalonii" mieli prawo drżeć o zdrowie swojego piłkarza, którego kariera jest naznaczona licznymi urazami. Teraz musi mierzyć się z kolejnym z nich, co oficjalnie potwierdził klub. Wiele wskazuje na to, że francuskiego skrzydłowego zabraknie w składzie Barcelony nie tylko na ligowe mecze z: Realem Betis, Sevillą i Villarrealem, lecz także nie zagra on w spotkaniu Ligi Europy z Manchesterem United. Ousmane Dembele kontuzjowany. FC Barcelona ma problem do rozwiązania Jak czytamy na łamach katalońskiego "Sportu", Xavi Hernandez ma dwie opcje na to, by poradzić sobie z absencją gwiazdy swojej drużyny - albo znajdzie innego zawodnika, który weźmie na siebie większą odpowiedzialność i pociągnie drużynę, albo będzie musiał zmienić system. Wówczas przyzwyczajony do samotnej gry na desancie Robert Lewandowski miałby otrzymać partnera do gry w ataku, a "Barca" miałaby rozpoczynać mecze w ustawieniu 1-4-4-2. Hiszpańscy dziennikarze podkreślają, że nieobecność Dembele będzie niezwykle dotkliwa, bowiem dla obecnego zespołu "Blaugrany" Francuz stał się tym, kim w przeszłości był Leo Messi. Skrzydłowy potrafi przyspieszyć grę, zgrywać nieszablonowo, przełamywać obronę rywali i wygrywać mnóstwo pojedynków jeden na jeden z rywalami. Mimo trzymeczowego zawieszenia Robert Lewandowski wróci do gry na boiskach La Liga jako lider klasyfikacji strzelców, a swój dorobek będzie mógł poprawić już w środę, gdy FC Barcelona zmierzy się na wyjeździe z Realem Betis. Po rozegraniu 18 meczów ligowych "Duma Katalonii" prowadzi w ligowej tabeli z pięcioma punktami przewagi nad Realem Madryt. W niedzielę "Królewscy" stracili dwa "oczka", bezbramkowo remisując z Realem Sociedad. Ekipa prowadzona przez Carlo Ancelottiego zaprezentowała się bardzo dobrze, lecz nie była w stanie postawić kropkę nad "i", strzelając gola.