Przeprowadzka Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium do Barcelony to na transferowym gruncie wydarzenie lata. Żyją nim również ludzie związani ze Zniczem Pruszków. To pierwszy klub w dorosłej karierze "Lewego". Nowy nabytek "Dumy Katalonii" trafił do Znicza jako 18-latek. Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, że zrobi międzynarodową karierę. Czy w Polsce mamy już dzisiaj jego następców? Prezes klubu z Pruszkowa, Marcin Grubek, odpowiada na to pytanie twierdząco. - Mam "notes prezesa", w którym zapisałem siedem nazwisk - mówi w rozmowie ze sport.tvp.pl. - Są to chłopcy od 15 do 18 roku życia. Regularnie pytam trenerów o ich postępy. Mają duże szanse zaistnienia w dużej piłce. W momencie, kiedy zawodnik zaczyna dobrze grać, natychmiast rękę wyciągają dużo większe marki niż Znicz. Wtedy rodzicom zapalają się gwiazdki w oczach, że jak syn pójdzie, powiedzmy do Legii, to osiągnie więcej. Nic bardziej mylnego. Gdy trafi tam za wcześnie, może nastąpić wypalenie. Lewandowski na stuleciu Znicza? "Ukradniemy Roberta na kilka dni" Lewandowski przeszedł akurat odwrotną drogę. Nie poznali się na jego talencie w Legii, więc trafił do Pruszkowa. Dziś przez wielu uznawany jest za najlepszego napastnika świata. - Kiedy obejmowałem funkcję prezesa zarządu w grudniu ubiegłego roku, to jeszcze nikt nie mówił o tym, że Robert Lewandowski przejdzie do Barcelony. Już wtedy podkreślałem, że na stulecie Znicza zrobimy fiestę na miarę tego, co dzieje się w Katalonii. Wystąpimy do władz o zamknięcie niektórych ulic i będziemy chcieli pochwalić się tym, co osiągnęliśmy - zapowiada Grubek. Stulecie klubu z Mazowsza już za rok. Czy jubileuszowe obchody uświetni swoją obecnością "Lewy"? - Nie wyobrażam sobie, żeby nie przyjechał. Jeżeli Barcelona nie będzie chciała nas wesprzeć, to pojedziemy i ukradniemy Roberta na kilka dni (śmiech). Liczę, że odwiedzi swoich młodszych kolegów - odpowiada sternik Znicza. ZOBACZ TAKŻE: