Transfer Roberta Lewandowskiego do Barcelony nie należał do najłatwiejszych przedsięwzięć. Początkowo Bayern bardzo niechętnie odnosił się do możliwości sprzedaży piłkarza, co raczej nie dziwiło, wszak trudno podjąć decyzję o pożegnaniu się ze swoim najlepszym strzelcem. Ostatecznie determinacja samego "Lewego" i jego agenta Piniego Zahaviego doprowadziła do pomyślnego dla Polaka finału. Piłkarz, w rozmowie z Interią Sport, przyznawał, że przenosiny do Katalonii były "najtrudniejszym transferem w jego życiu". Właściwie z marszu doskonale zaaklimatyzował się nie tylko w nowym mieście, ale i w drużynie, co zresztą Hiszpanie bardzo doceniają. Komplementów pod adresem Polaka nie szczędził m.in. Xavi Hernandez, który wielokrotnie podkreślał rolę "Lewego" w zespole. "Robert to kapitan bez opaski. Bardzo nam pomógł. Był jednym z kluczowych zawodników w tym zakończonym sukcesem sezonie. Zmienił dynamikę i historię klubu. Jestem dumny, że mogę z nim pracować, bo to bardzo skromny, pracowity chłopak" - mówił. Teraz głos zabiera ekspert Eleven Sports, na co dzień mieszkający w Hiszpanii, Adrian Białkowski. Mówi o tym, jak rzeczywiście do Lewandowskiego nastawieni są fani Barcelony. Barcelona potwierdza hit. Lewandowski i Kane poczarują wspólnie na boisku Koniec spekulacji. Mówi, co tak naprawdę Hiszpanie sądzą o Robercie Lewandowskim Białkowski tłumaczy, że tuż przed transferem "Lewego" rozmawiał z Hiszpanami, którzy nie mieli wątpliwości co do jakości i formy polskiego napastnika. Martwiło ich coś innego. "Zastanawiali się jednak, czy z racji wieku nie będzie mu trudniej. Okazało się, że wszedł do drużyny bez problemu. Zaczął strzelać już w drugim oficjalnym meczu, a potem praktycznie w każdym dokładał gola. Sam byłem zdziwiony, że tak szybko to poszło. W przeszłości nie takie gwiazdy na początku sobie tutaj nie radziły" - opowiada Przeglądowi Sportowemu Onet. Lewandowski nie tylko zapewnił drużynie sporo goli i pomógł w zdobyciu mistrzostwa Hiszpanii, ale też wdrożył się w pomoc młodszym kolegom z zespołu. "Oni patrzą na 'Lewego' jak na swojego idola. On uczy ich, jak podchodzić do tego zawodu. To jest bardzo istotne, jakim mentorem jest dla kolegów i jakim liderem jest w szatni" - twierdzi ekspert. Na początku bieżącego roku, po powrocie z mundialu w Katarze, Polak zdawał się przechodzić spadek formy. Jego skuteczność strzelecka spadła, nie błyszczał na boisku. To ściągnęło na niego krytykę. Jednak, wedle słów Adriana Białkowskiego, płynęła ona głównie z ojczyzny. Hiszpanie mieli wykazywać się znacznie bardziej posuniętą cierpliwością i wyrozumiałością. Okazuje się, że także żona piłkarza szybko skradła serca Katalończyków. "Warto też wspomnieć, że Hiszpanie są wręcz zauroczeni postawą Ani Lewandowskiej, która momentalnie się tutaj zaaklimatyzowała. Na swoim koncie na Instagramie zamieszcza katalońskie słowa, z czego Katalończycy są bardzo dumni" - przekonuje. Fani Barcelony podjęli jasną decyzję i dali "Lewemu" oraz jego żonie kredyt zaufania. "Oboje są bardzo lubiani, natomiast wiadomo, jak to bywa z kibicami: gdy przytrafi się dłuższy słaby okres, to ten kredyt zaufania zaczyna się wyczerpywać. Miejmy jednak nadzieję, że w przypadku Roberta takiej sytuacji nie będzie" - podsumowuje Białkowski. Kubeł lodowatej wody na głowę Roberta Lewandowskiego. "Tolerancja na jego twarz się skończyła"