Choć niektórym życie Roberta i Anny Lewandowskich może wydawać się właściwie idealne, pozbawione trosk i wad, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. W filmie "Lewandowski - Nieznany" piłkarz reprezentacji Polski i Barcelony otworzył się w temacie problemów, z którymi przyszło mierzyć się jemu i żonie. Ogromny cios spadł na parę w 2014 roku, kiedy to doświadczyli dramatu poronienia. "Pamiętam moment mistrzostw Europy we Francji. To był okres, w którym staraliśmy się z Anią o dziecko. Przyleciała do mnie [na zgrupowanie do Francji] parę dni wcześniej. I okazało się, że Ania [kilka dni wcześniej] poroniła" - wspominał "Lewy" przed kamerą. Bardzo mocno jego i Annę dotknęły także wydarzenia, do których doszło po nieudanym dla polskiej kadry mundialu w Rosji. Winą za niepowodzenie obarczono w dużej mierze Roberta Lewandowskiego, czyli najsilniejszy, ale i niosący na barkach największą odpowiedzialność, punkt drużyny. "Wtedy taki dość mocny hejt się na nas wylał. (...) We dwójkę uroniliśmy łzy. To była taka fajna, oczyszczająca rozmowa. I pamiętam ją bardzo dobrze, bo tych rozmów z łzami Roberta jest mało, na całe szczęście" - wspominała żona zawodnika. On sam uzupełniał: "Wtedy przeżyliśmy wiele ciężkich chwil. Komentarze, artykuły. Dużo rozmawialiśmy z Anią na ten temat, że damy radę, że przejdziemy przez to razem. Że wrócimy i będziemy silniejsi po tym". Teraz Anna Lewandowska raz jeszcze wraca do tematu nienawistnych komentarzy, z jakimi przychodzi jej się mierzyć. A jednak to nie były tylko plotki o Lewandowskich. Zasadnicza różnica. "Robert nie chciał słyszeć" Anna Lewandowska opowiada, jak naprawdę rozkwitał jej związek z Robertem. Trudne decyzje Monika Sobień-Górska, w ramach pracy nad książką "Imperium Lewandowska", porozmawiała z żoną piłkarza i dopytała ją o to, w jaki sposób radzi sobie psychicznie z hejtem. "Pogadajmy o tym dłużej, żebyś zrozumiała, skąd się wzięły moje emocje związane z hejtem, który na mnie spadł, jak to wygląda z mojej strony" - zaczyna Anna. W tym kontekście przytacza historię związku jej i Roberta. Wyznaje, że gdy się poznali, świat futbolu był jej całkowicie nieznany. Gdy wciągnęła się w środowisko sportowe, dość niespodziewanie Lewandowski zaproponował jej, aby razem z nim przeprowadziła się do Poznania (było to tuż po transferze ze Znicza Pruszków do Lecha). Zgodziła się, choć łatwo nie było. Musiała godzić własne obowiązki i studia w Warszawie z życiem w Wielkopolsce. "Nagle Robert dostał propozycję w Dortmundzie [z Borussii - przyp. red.]. To był szok, totalny przewrót. Ja, prosta dziewczyna, tak się przecież czułam, mam teraz mieszkać za granicą? Moja mama ostrzegała: 'Nawet pierścionka na palcu nie masz', Robert nigdy nie rozmawiał o przyszłości. On po prostu pojechał ze mną na Kubę, oświadczył mi się" - wspomina. Razem wyjechali do Niemiec, zaczęły się kursy do Polski, napięty harmonogram dnia. Nie było łatwo pogodzić życia osobistego z zawodowym, bo przecież Anna w tamtym czasie profesjonalnie trenowała jeszcze karate. I właśnie w tym momencie po raz pierwszy doświadczyła nieprzyjemności. "Nagle zaczęłam mieć gorsze wyniki przez to, że byłam strasznie zmęczona tym podróżowaniem, nie miałam swojego trenera. I wtedy po raz pierwszy doświadczyłam tego, że ludzie zaczynają mnie oceniać, dyskutować w mniej przychylny sposób. To był finał Pucharu Niemiec. Byliśmy w Berlinie, Dortmund grał chyba z Bayernem, a ja miałam w tym czasie mistrzostwa Polski w karate. Napisałam podanie, czy jest możliwość, aby moją konkurencję zamienić z ostatniego miejsca w terminarzu na trzecie, żebym zdążyła dolecieć na mecz Roberta. I co? Nie zgodzili się na to" - wyznaje. Xavi tupnął nogą, Barcelona nie ma już wyjścia. Konieczna decyzja ws. następcy Lewandowskiego Niełatwe chwile u Anny Lewandowskiej. "Ma momenty, kiedy siedzi w domu i płacze" Anna Lewandowska ocenia, że "jest chyba najbardziej hejtowaną Polką", co odbija się nie tylko na niej, ale również na rodzinie, a zwłaszcza na mamie, którą "bardzo to boli". Teraz sytuacja trochę się uspokoiła, bo ani "Lewa" ani jej bliscy starają się nie czytać nieprzychylnych komentarzy. "Przepłakałam wiele godzin w swoim życiu, szczególnie 2020 rok był dla mnie bardzo trudny PR-owo. Słuchałam różnych rad, ale czułam, że nie byłam wtedy sobą. Pojawiły się dwa moje wielkie kryzysy wizerunkowe" - sygnalizuje żona piłkarza reprezentacji Polski i Barcelony. Pierwszą sytuacją kryzysową był moment, w którym wpadła na pomysł, aby przebrać się za otyłą kobietę. Nie miała niczego złego na myśli, nie chciała nikogo skrzywdzić, lecz zostało to odebrane inaczej. "Czułam się paskudnie przez wiele dni" - kwituje. Drugi kryzys umieszcza w momencie, gdy w Polsce odbywał się strajk kobiet. Wówczas nie zabrała publicznie głosu, choć teraz tego żałuje. Dlaczego milczała? Robert starał się wówczas nie dać po sobie poznać, że się martwi. Ale Anna wie, że sytuację przeżywał. "Patrzyłam na te tysiące nienawistnych komentarzy. Nie mogłam zrozumieć, skąd tyle agresji i nienawiści pod moim adresem" - przypomina. Czasem może mieć wrażenie, że czego by nie zrobiła, i tak znajdą się krytycy. "Jestem dopracowana – źle; jestem bardziej naturalna – drugie źle. Hejt się na mnie leje z każdej strony tylko za to, że istnieję, że coś robię, że mam pieniądze, że jestem znana, że mam męża Roberta Lewandowskiego. Ludzie piszący te okropne komentarze chcą, żebym schowała się do mysiej nory, wtedy mi może odpuszczą. Próbowałam pokazywać się z innej strony, ale od razu dostałam po głowie" - opowiada Anna Lewandowska. O tym, że istotnie u trenerki bywa trudno, mówi też w książce "osoba, która dla niej pracuje". "Jak każdy człowiek ma momenty, kiedy siedzi w domu i płacze, ma czasem problemy z dziećmi, ma mnóstwo obowiązków, bywa że ciężej przeżywa kolejny spadający na nią hejt, jest zmęczona podróżami do Polski, brakiem kontaktu z Robertem, którego przecież często nie ma w domu. Tego nie pokazuje na Instagramie, a tak też wygląda jej życie" - cytuje wypowiedź Sobień-Górska. Na szczęście Anna ma duże wsparcie rodziny i przyjaciół, a przede wszystkim męża. Stara się iść za jego radą. "Robert cały czas powtarza: 'Nie przejmuj się, rób tak, żeby być szczęśliwą' No to robię" - podsumowuje Lewandowska. Burza w reprezentacji Polski. Piłkarze totalnie zaskoczyli. Jasne stanowisko