Przenosiny do Barcelony były dla Roberta Lewandowskiego i jego rodziny strzałem w dziesiątkę. Szybko odnaleźli się w nowej rzeczywistości. Żona Anna rozbudziła w sobie pasję do bachaty, córki - Klara i Laura - zaaklimatyzowały się w przedszkolnym środowisku, poza tym na co dzień do woli korzystają ze słońca i zabaw na piasku, nad brzegiem morza. Wspomnieniami wraca również do trudnego czasu, gdy zmarł jej mąż, ojciec Roberta i Mileny. "Gdy mąż zmarł, syn miał szesnaście lat. Sport był dla niego ucieczką od bólu, pomógł mu przetrwać. Byłam na każde jego zawołanie. 'Mamo, odbierzesz mnie z Zachodniego?'. Wsiadałam do samochodu i jechałam. Spokojnie mógł wrócić sam albo z kolegą, ale oboje tego potrzebowaliśmy. Cieszyłam się, że mogę mu pomóc" - opowiada Lewandowska. Pytanie o Messiego, a Xavi... wspomina o Lewandowskim. Co za słowa o Polaku Iwona Lewandowska o czasie, w których Robert i Anna stracili dziecko. "To był bardzo trudny moment" Mama piłkarza reprezentacji Polski i Barcelony ma w głowie pełno wspomnień z radosnych piłkarskich chwil syna. Ale bolesna prawda jest taka, że nie zawsze jest miło, pięknie i przyjemnie. Robert i Anna przekonali się o tym na własnej skórze. "Podziwiam, że niezależnie, co się dzieje u Roberta, zaciska zęby i gra na wysokim poziomie. Tak jak podczas Euro 2016, gdy stracili dziecko. To był bardzo trudny moment. Od lat są na świeczniku, a my jesteśmy czasem trochę zazdrosnym narodem. Lubimy mówić drugiemu, co powinien zrobić. Sama jako nauczycielka nie mam w szkole łatwo. Niedługo odchodzę na emeryturę, bo ciśnienie jest coraz większe. 'Po co pracujesz?! Ty już nie powinnaś'. A przecież Ania i Robert mierzą się na co dzień z nieporównywalnie większą presją" - wyjaśnia Iwona Lewandowska dla WP Sportowe Fakty. Dodaje, że "Lewy" nieraz powtarzał jej, aby nie czytała komentarzy w sieci. On właśnie zwykle tak robi. Inaczej było przed momentem, w którym pobił rekord Gerda Muellera. Hiszpanie pieją z zachwytu nad Robertem Lewandowskim. "Geniusz" Krytyka Anny Lewandowskiej i jej zachowania na stadionie. "Trochę przykre" Przy okazji Iwona Lewandowska nawiązuje do krytyki, jaka przed tygodniami spadła na Annę Lewandowską. Temat rozpoczął Bogusław Leśnodorski, były prezes Legii Warszawa. Zdaniem matki Roberta Lewandowskiego tego typu komentarze powodują dużą przykrość. "Ania idzie na Camp Nou, kibicuje i się cieszy, bo przecież o to w tym wszystkim chodzi. A potem ktoś ją krytykuje, że wzięła torebkę. Trochę przykre" - ocenia. Tak czy inaczej kobieta pielęgnuje w sobie raczej dobre uczucia. Kariera syna oraz to, na jakiego człowieka wyrósł, napawa ją dumą. "Jestem bardzo dumna z piłkarskich osiągnięć Roberta. Ale najbardziej cieszy mnie, jakim jest mężem, ojcem, przyjacielem. Wiem, czego się można po nim spodziewać. Nigdy nie zrobił czegoś, czego bym się wstydziła. Mimo sukcesu, nie zwariował, woda sodowa nie uderzyła mu do głowy. Pozostał skromnym facetem i to jest w nim piękne" - podsumowuje. Rozczulające pożegnanie Lewandowskiej z Camp Nou. Zdjęcie chwyta za serce