"Tridente de oro", czyli "Złoty trójząb" - pod takim tytułem dziennik "El Mundo Deportivo" zmieścił zdjęcie z nowojorskiego Central Parku, gdzie podczas amerykańskiego tournée Barcelony spacerowali: Robert Lewandowski, Ansu Fati i Ousmane Dembele. Lewandowski i jego skrzydła w Barcelonie Czy taki będzie pierwszy wybór Xaviego Hernandeza? Po letnich transferach trener Katalończyków ma po dwóch bardzo dobrych graczy na każdą pozycję w ataku. Gdyby ofensywne trio wyglądało w jednym z meczów na przykład tak: Ferran Torres-Aubameyang-Raphinha moglibyśmy być zaskoczeni, ale nie zszokowani. Zatrudnienie pierwszego i ostatniego kosztowało klub ponad 110 mln euro. Hiszpan trafił do katalońskiej drużyny w styczniu z Manchesteru City (55 mln), Brazylijczyk ostatnio z Leeds United (58 mln). Aubameyang przybył zimą z Arsenalu za darmo, by w 17 meczach La Liga zdobyć 11 bramek. Uważa się go dziś za zmiennika Lewandowskiego na środku ataku, choć w sparingu przeciw Juventusowi w Dallas Gabończyk zagrał obok Polaka, jako lewoskrzydłowy. Taki jest pomysł Xaviego, żeby kontuzje i zniżki formy piłkarzy miały jak najmniejszy wpływ na wyniki drużyny. Tylko stabilny zespół może zdobywać trofea. Każdy piłkarz ma mieć zastępcę podobnej klasy. Również Lewandowski, choć transfer Polaka budzi w Barcelonie największe nadzieje. Dwukrotny laureat Złotego Buta ma gwarantować, że gole wrócą na Camp Nou. Polak nie będzie odpowiadał za to sam. W jego debiutanckim sparingu z Realem Madryt w Las Vegas na skrzydłach towarzyszyli mu Raphinha i Ansu Fati. 25-letni Brazylijczyk zdobył zwycięską bramkę. Wszedł do zespołu jak burza, w USA potwierdził wielki talent. Jeszcze lepiej jednak wypadł jego konkurent, 26-letni Ousmane Dembele, który po przedłużeniu kontraktu z Barceloną spisuje się świetnie. W Stanach Zjednoczonych zdobył w czterech meczach aż cztery bramki. Dembele to skrzydłowy o wielkich możliwościach, ale delikatny fizyczne i niestabilny. Kontuzje i wahania formy ma za sobą? W 2017 roku Barcelona zapłaciła za niego 135 mln euro. Potem głównie się leczył lub zawodził, dopiero u Xaviego błyszczał. W zeszłym sezonie był najlepszym asystentem La Liga (13 jego podań koledzy zamienili na gole). Ansu Fati to z kolei największy talent rodem z La Masii. Zeszłego lata dostał symboliczny numer "10" po odejściu Leo Messiego. Wcześniej ustanawiał rekordy. Został najmłodszym strzelcem gola dla Barcelony (16 lat 304 dni), najmłodszym piłkarzem, który z Barceloną zagrał w Lidze Mistrzów (16 lat 321 dni), najmłodszym, który strzelił gola w historii Champions League (17 lat 40 dni), a potem najmłodszym zdobywcą bramki w reprezentacji Hiszpanii (17 lat 311 dni). Wszystko zdarzyło się w zaledwie 12 miesięcy. Kontuzje zatrzymały jego rozwój. Teraz jako 19-latek wciąż może wyrosnąć na gwiazdę. Obiecuje, że wróci do formy. Zdobywał już gola w El Clasico mając 17 lat 359 dni, tyle, że Barcelona przegrała wtedy z Realem na Camp Nou 1-3. Czy Lewandowski nawiąże do wielkiej przeszłości Barcelony? 22-letni Ferran Torres jest też nadzieją hiszpańskiej piłki. Wychowanek Valencii grał półtora sezonu w Manchesterze City. Zdobył mistrzostwo Anglii jako rezerwowy. Xavi namówił go na transfer do Barcelony. Był u niego pewniakiem przez pół roku. Dziś będzie o to trudniej, bo konkurencja wzrasta. Ferran dodarł z Hiszpanią do półfinału Euro 2020, był królem strzelców Ligi Narodów 2021, gdzie La Roja przegrała finał z Francją. Rywalizacja w ataku Barcelony jest więc ogromna. Zapewne klub sprzeda Memphisa Depaya. Dla Holendra miejsca już nie ma, on zwolni numer "9" dla Lewandowskiego. Choć na tournée po USA zdobył dwa gole i zaliczył asystę. Być może żaden trener Barcelony nie miał takiej rywalizacji wśród napastników jaką ma Xavi. Gdy w 2006 roku klub z Camp Nou wygrywał Ligę Mistrzów po raz drugi w historii, jego atak tworzyli Ludovic Giuly - Samuel Eto’o i Ronaldinho. Już wtedy Francuza ze składu usunąłby pewnie 19-letni Messi, ale uległ kontuzji. Giuly rozstrzygnął zacięty półfinał z Milanem, a potem pomógł w finałowym zwycięstwie nad Arsenalem 2-1. Kolejne wielkie barcelońskie trio stworzyli Messi-Eto’o-Thierry Henry. Im klub zawdzięcza triumf w Lidze Mistrzów w 2009 roku. Dwa lata później w kolejnym finale z Manchesterem United (3-1) bramki zdobywało MVP (Messi, Villa, Pedro). Ostatnie trio na wagę triumfu w Champions League było może najsławniejsze ze wszystkich. Stworzyli je Messi, Neymar i Luis Suarez. Dwaj ostatni zdobyli gole w wygranym 3-1 finale z Juventusem w 2015 roku. Potem było tylko gorzej. Ani Dembele, ani kupiony za 115 mln euro Philippe Coutinho, ani sprowadzony z Atletico za 120 mln euro Antoine Giezmann nie zdołali stanąć na wysokości zadania. Przed rokiem odszedł Messi i atak Barcelony się rozsypał. W Lidze Mistrzów klub zdobył dwa gole i pierwszy raz od 21 lat odpadł w fazie grupowej. W październiku prezes Joan Laporta zwolnił Ronalda Koemana i zatrudnił Xaviego. Zaczęła się rekonstrukcja ataku Barcelony. Wiosna była lepsza, ale i tak klub zakończył sezon bez trofeum. To był sygnał do wielkich zmian, których symbolem ma być Lewandowski. ZOBACZ TEŻ: Astronomiczne wydatki Barcelony. Ile zarobi Lewandowski? Niemcy oceniają zachowanie Lewandowskiego. Bardzo dosadnie To pewne. Robert Lewandowski pobije rekord. Bilety rozchodzą się jak woda