To był koncert Lewandowskiego na Bernabeu. Polak pogrążył Real Madryt, plan Flicka wypalił
Brak Roberta Lewandowskiego w niedzielnym El Clasico będzie ogromną stratą dla "Dumy Katalonii". Polak w sezonie 2024/25 udowodnił, że znakomicie czuje się na Estadio Santiago Bernabeu. Goście mimo ogromnych problemów w pierwszej połowie pokonali "Królewskich" aż 4:0, a polski napastnik zdobył w tamtym spotkaniu aż dwa gole. A mógł skompletować hat-tricka. Jednak w pozornie najprostszej sytuacji spektakularnie spudłował.

El Clasico, czyli mecz pomiędzy Realem Madryt a FC Barcelona z dnia 26 października 2024 roku przeszedł do historii futbolu. W dużej mierze również polskiego.
Wojciech Szczęsny, co prawda, nie zdążył jeszcze dość dobrze wdrożyć się do specyficznie grającego zespołu Hansiego Flicka i Niemiec ostatecznie postanowił nie wystawiać polskiego bramkarza. Robert Lewandowski natomiast odegrał w tym spotkaniu pierwszoplanową rolę.
Nie bez przesady można ocenić, że był to jeden z najlepszych, a może nawet najlepszy występ Roberta Lewandowskiego w barwach FC Barcelona. W pierwszej połowie jednak nic jeszcze tego nie zapowiadało.
Mecz Real Madryt - FC Barcelona będzie można oglądać na antenie Eleven Sports. Początek o godzinie 16:15.
Barcelona przetrwała pierwszą połowę. W drugiej koncert Lewandowskiego. Dublet, a mogło być lepiej
W pierwszych trzech kwadransach Real Madryt był stroną dominującą i wszystko wskazywało na to, że wreszcie przebije się przez ryzykownie broniącą się linię defensywną gości. W tamtej odsłonie zawodnicy Carlo Ancelottiego, a szczególnie Kylian Mbappe, byli skutecznie łapani w pułapki ofsajdowe.
W pierwszej połowie Real Madryt został złapany na pozycji spalonej aż 8 razy. Łącznie w meczu popełnił takich błędów aż 12. Właśnie to był pomysł Hansiego Flicka na Real Madryt. Tamtego wieczoru linia obrony Barcy funkcjonowała idealnie i dopuściła do zaledwie czterech celnych strzałów "Królewskich", z którymi Inaki Pena sobie poradził.
Po zmianie stron FC Barcelona obrała już inną, o wiele bardziej ofensywną taktykę. Zmiana Frenkiego de Jonga, który zastąpił Fermina Lopeza, odmieniła drużynę gości. Już w 54. minucie Robert Lewandowski otrzymał doskonałe podanie prostopadłe od Marca Casado. Polak świetnie wybiegł na wolną pozycję i od razu stanął "sam na sam" z bramkarzem Realu Madryt.
Mimo że polski napastnik mógł jeszcze podbiec i oddać strzał z mniejszej odległości, zachował się w sposób absolutnie zaskakujący. Uderzył precyzyjnie i po ziemi już z okolicy 16. metra, co całkowicie zaskoczyło Andrija Łunina. Ukrainiec nie zdążył sięgnąć piłki i ta zatrzepotała w siatce.
Drugi gol Polaka padł zaledwie dwie minuty później i był równie piękny, jak ten pierwszy. Alejandro Balde posłał z lewego skrzydła doskonałe dośrodkowanie wprost na głowę Roberta Lewandowskiego. Polak wyskoczył w idealnym momencie i pokazał, dlaczego uważa się go za najlepiej grającego głową napastnika na świecie ostatnich lat. Andrij Łunin rzucił się, co prawda, do piłki, ale nie miał szansy jej dosięgnąć.
W 66. minucie Polak stanął przed teoretycznie, najłatwiejszą szansą na strzelenie gola. Raphinha wyłożył mu piłkę na pustą bramkę, ale akurat w tym momencie Robert Lewandowski całkowicie zawiódł. Trafił w słupek, dzięki czemu Real Madryt mógł jeszcze marzyć o odwróceniu losów meczu.
Tak się jednak nie stało. Fatalny błąd Lewandowskiego ostatecznie nie miał żadnych przykrych konsekwencji dla Barcy. Później po jednym golu strzelali jeszcze Lamine Yamal i Raphinha. Mecz zakończył się zwycięstwem gości 4:0 i w tamtym momencie była to sensacja. W rywalizacji tej Real Madryt wypadał bowiem o wiele lepiej, patrząc na poprzedni sezon.
W kampanii 2024/25 FC Barcelona rozegrała z Realem Madryt jeszcze trzy "Klasyki" i wszystkie w pięknym stylu wygrała. Teraz "Los Blancos" już z Xabim Alonso na ławce trenerskiej, będą chcieli zemścić się na "Dumie Katalonii".
Wiadomo, że w meczu, który zostanie rozegrany dokładnie rok po spotkaniu opisanym powyżej, zabraknie Roberta Lewandowkiego. Polak nadal leczy kontuzję, jakiej nabawił się podczas meczu reprezentacji przeciwko Litwie. W pierwszym składzie wybiegnie za to Wojciech Szczęsny.












