Przenosiny Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium do FC Barcelona to z naszej, polskiej perspektywy jedno z największych wydarzeń sportowych tego lata. Po debiucie w nowych barwach "Lewy" czeka teraz na premierową bramkę oraz... zmianę numeru. Polak musi "występować" z "12" na plecach, bowiem wymarzona przez niego "dziewiątka" należy do Memphisa Depay'a, który za wszelką cenę chce utrzymać miejsce w klubie. Marcin Gortat o transferze Roberta Lewandowskiego do FC Barcelona Dla Roberta Lewandowskiego wywalczenie numeru "9" to sprawa nie tylko symboliczna, ale i wizerunkowa, związana z promowaną przez niego własną marką RL9. Jak przyznał Marcin Gortat, kwestia numerów na trykotach to dla zawodowych sportowców istna zmora. - To prawda, sam byłem w takiej sytuacji w trzech klubach NBA: Phoenix, Waszyngtonie i Clippers. Rozumiem sytuację Roberta Lewandowskiego i jego mocnego brandu "RL9". To jest pewnego rodzaju zmora zawodnika, gdy buduje swój brand na inicjałach i numerze. Robert musi coś wymyślić. Albo odkupić ten numer, albo poczekać cierpliwie na zmiany - przyznał Marcin Gortat w rozmowie z WP Sportowe Fakty. Nasz były koszykarz ocenił także sam ruch Roberta Lewandowskiego. - Nie ma co ukrywać, że transfer do Barcelony to ogromny skok pod względem marketingowym, wizerunkowym i PR-owym. Choć sam klub z Katalonii jak na razie mocno się ośmieszył... - przyznał. Zapytany o to, czy chodzi o sposób zaprezentowania Lewandowskiego przez Barcelonę dodał: - Tak. To była kompromitacja. Zgadzam się ze słowami Dudka, który powiedział wprost, że to on miał lepszą prezentację w Realu niż Lewandowski w Barcelonie.