Krzysztof Lewandowski miał dać synowi na imię "Robert", by jego imię nie było przekręcane za granicą, gdy zrobi karierę. Na co dzień mówił do niego "Bobek" i był jego pierwszym trenerem, a później również najbardziej zapalonym świadkiem rozwoju jego młodzieżowej kariery. Flick już wybrał, tu chce pracować w 2027 r. Lewandowski podąży tą samą drogą? Tata Roberta Lewandowskiego był sportowcem Krzysztof Lewandowski i Iwona Lewandowska poznali się na AWF-ie. Ona była siatkarką, on - judoką. Szybko znaleźli wspólny język - oboje byli bardzo towarzyscy i aktywni. Kiedy oboje przeprowadzili się do Leszna i tam zostali nauczycielami wychowania fizycznego, tata kapitana reprezentacji Polski uważany był nawet za "wodzireja towarzyskiego", jak określiła go w jednym z wywiadów jego żona. "Robert doskonale pamięta, że Krzysiek go wspierał, nakierował na futbol. Ja też zachęcałam go do sportu, ale chciałam zrobić z niego siatkarza. Tyle że widziałam, że to raczej niemożliwe. Ani na koszykarza, ani na siatkarza nie miał warunków, więc uznałam, że w takim razie niech będzie już ta piłka nożna" - opowiadała w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Iwona Lewandowska. Mąż zabierał syna na wszystkie treningi i często je obserwował. Twierdzono powszechnie, że był bardzo pogodnym człowiekiem i lubił droczyć się z synem. Niewielu spodziewało się jednak, że odejdzie tak szybko i nigdy nie będzie miał szansy dowiedzieć się, jak wielki sukces odniósł jego syn. Jego śmierć była nagła, ale poprzedzona trudną chorobą. Roberta Lewandowskiego nie było wtedy w domu, o tragedii opowiedziała mu mama. Tata Roberta Lewandowskiego miał wylew "Mąż źle się czuł, byliśmy zmęczeni. Poszliśmy spać przed 22. Krzysiek zawsze pochrapywał. Obudziłam się w środku nocy, w pokoju była absolutna cisza. Zapaliłam światło, a on był już siny. Zaczęłam krzyczeć... Złapałam za telefon, zadzwoniłam na pogotowie, a oni powolutku zadawali kolejne pytania. Nie rozumiałam, co się dzieje. Po prostu wiedzieli, że do martwego nie muszą się spieszyć. Okazało się, że miał wylew" - mówiła w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Iwona Lewandowska. Ważna nagroda ucieka Robertowi Lewandowskiemu. Zmiana na pierwszym miejscu Lewandowski wrócił do domu i wieść o śmierci taty przyjął ze spokojem. "Przeczuwałem to" - w tych słowach miał mówić do mamy. Gdy odszedł jego ojciec, miał tylko 17 lat. Jak opowiadał później mediom, jego ojciec bardzo bał się operacji, którą miał przejść z powodu nowotworu. W końcu się na nią zdecydował i po wszystkim poczuł ogromną ulgę. Robert Lewandowski twierdził, że tego wieczoru tata wypił nieco zbyt dużo alkoholu i zapomniał wziąć tabletek na nadciśnienie. "Zawsze będę żałował, że tata nigdy nie widział moich występów na żywo. Odszedł, kiedy stawiałem pierwsze kroki w seniorskiej piłce. Mam nadzieję, że teraz patrzy na moje mecze z góry" - mówił Robert Lewandowski w swoim przemówieniu podczas gali "Piłki nożnej". Według Iwony Lewandowskiej duch Krzysztofa czuwał nad synem również podczas wygranego przez Bayern Monachium finału Ligi Mistrzów. Choć od jego śmierci minęło już wiele lat, pozostał on w sercach swojej rodziny.