Robert Lewandowski rozegrał na Euro 2024 zaledwie pół godziny, a już może pakować się z powrotem do Barcelony. Po meczu Polaków z Austriakami sytuację biało-czerwonych i ich kapitana komentowały hiszpańskie dzienniki. Jeśli to był ostatni taniec Lewandowskiego, to lepiej go nie wspominać Reprezentacja Polski jako pierwsza w stawce pożegnała się z mistrzostwami Europy w Niemczech. Tego turnieju z pewnością nie będzie dobrze wspominał Robert Lewandowski. Przybył na zgrupowanie kadry narodowej po średnim sezonie w FC Barcelona tylko po to, by w meczu towarzyskim z Turcją doznać kontuzji. 35-latek naderwał mięsień dwugłowy uda i błyskawicznie stało się jasne, że kapitan będzie walczył z czasem, by w ogóle pomóc zespołowi podczas fazy grupowej. Zabrakło go podczas obiecującego spotkania z Holandią (1:2), zaś przeciwko Austrii zasiadł na ławce rezerwowych. Na murawie pojawił się dopiero w 60. minucie, zmieniając Adama Buksę. "Lewy" nie tylko nie stworzył zagrożenia pod bramką przeciwników, ale też szybko złapał żółtą kartkę. Biało-czerwoni przegrali 1:3, co ostatecznie okazało się dla nich wyrokiem. Czas pokaże, czy 35-latek zdecyduje się kontynuować karierę reprezentacyjną. Inny weteran, Wojciech Szczęsny, kilka razy deklarował, że Euro 2024 będzie dla niego ostatnim wielkim turniejem. Hiszpanie pilnie śledzili sytuację "Lewego" Rzecz jasna, sytuacja Lewandowskiego była pod lupą Hiszpanów. Naderwanie mięśnia dwugłowego może przerodzić się w uraz, który wykluczy napastnika FC Barcelona z gry na kilka miesięcy. Każdy wielki dziennik poświęcił odpadnięciu Polaków przynajmniej kilka zdań. "Awans do 1/8 finału jest możliwy - ale nie dla Polski. Lewandowski wraca do domu" - pisał dziennikarz madryckiego AS-a. Z kolei w "Mundo Deportivo" skupiali się na tym, że według Michała Probierza jego kapitan wrócił już do pełnego zdrowia. Dodali tylko, że po ostatnim gwizdku "Lewy" wyraził swoje rozczarowanie. Kataloński "Sport" swój artykuł zatytułował zaś "Gorzki debiut Lewandowskiego na mistrzostwach Europy". Najdosadniejszy był jednak Carlos Fernandez. Nie wiadomo jeszcze, czy "Lewy" wystąpi przeciwko Francji w ostatnim meczu fazy grupowej. Tak czy owak, po nim napastnik uda się na krótkie wakacje, po czym przygotuje się do najbliższego sezonu - już pod wodzą dobrze znanego Hansiego Flicka.