FC Barcelona musiała się sporo namęczyć, by w miniony poniedziałek pokonać Valencię CF (4:2). Niekwestionowaną gwiazdą spotkania został Robert Lewandowski, który ustrzelił klasycznego hat-tricka, wracając do walki o koronę króla strzelców La Ligi. To, co w tym sezonie - a zwłaszcza w ostatnich tygodniach - zwraca jednak uwagę w ekipie "Blaugrany", jest skuteczność wykonania stałych fragmentów gry. Kapitan reprezentacji Polski we wspomnianym meczu dołożył kilka cegiełek do wyjątkowego wyczynu swojej drużyny. FC Barcelona nigdy z tego nie słynęła. Za to należy pochwalić Xaviego FC Barcelona w latach 2008-2015 potrafiła zdominować piłkę w Hiszpanii i w Europie, trzykrotnie sięgając w tym okresie po Ligę Mistrzów. Zespoły Pepa Guardioli czy Luisa Enrique były punktami odniesienia dla innych topowych drużyn i to pomimo tego, że w ich grze niezmienny pozostawał jeden mankament. "Blaugrana" miała ogromne problemy, by zamieniać dośrodkowania ze stałych fragmentów gry na bramkę. Przeciwnicy nieraz specjalnie ekspediowali piłkę za własną linię końcową, bo rzuty rożne były dla nich jedną z niewielu szans na odpoczynek w starciu z niewysokimi, acz genialnymi piłkarzami ze stolicy Katalonii. Futbol, jednak, zmienił się od tamtej pory diametralnie. Ostatnie lata pokazały, że to odpowiednie przygotowanie fizyczne, ale i warunki piłkarzy nierzadko przesądzają o ostatecznym wyniku. Xavi Hernandez wziął sobie to do serca i od początku swojej kadencji stara się - z różnym skutkiem - wprowadzić nowoczesność do swojej drużyny. W ostatnim czasie owoce zbiera praca trenera i jego sztabu, bo Barcelona jest śmiertelnie niebezpieczna po stałych fragmentach gry. Stałe fragmenty gry największą bronią w ostatnim czasie Ostatni sezon, w którym "Blaugrana" straszyła przeciwników ze stojącej piłki miał miejsce sześć lat temu. W kampanii 2017/2018 Ernesto Valverde z asystentami doprowadził do tego, że jego zespół zdobył łącznie osiem bramek po takich sytuacjach. Teraz Xaviemu i jego asystentom udało się pobić ten wynik. W starciu z Valencią CF (4:2) Robert Lewandowski ustrzelił dublet po kornerach, a hat-tricka skompletował strzałem z rzutu wolnego. Skupiając się jednak tylko na dośrodkowaniach, warto zwrócić uwagę, że w ostatnich pięciu spotkaniach wciąż urzędującym mistrzom Hiszpanii ta sztuka udała się pięciokrotnie. Poza wspomnianymi golami "Lewego", Andreas Christensen wykorzystał swój wzrost przeciwko Paris Saint-Germain i Realowi Madryt. Do tego Joao Felix efektowną przewrotką wykorzystał dośrodkowanie z rogu boiska w wykonaniu Marcosa Alonso przeciwko Cadiz CF. W całym sezonie FC Barcelona ustrzeliła już dziewięć bramek tego typu. To z pewnością promyczek nadziei dla fanów drużyny ze stolicy Katalonii. Ta musi teraz skupić się na zapewnieniu sobie wicemistrzostwa kraju, które zapewni jej udział w Superpucharze Hiszpanii. Kluczowy mecz w tym kontekście odbędzie się już w najbliższą sobotę, gdy zmierzy się na wyjeździe z Gironą FC. Obie drużyny dzielą w tabeli zaledwie dwa punkty.