Afera wybuchła, gdy media poinformowały, że w latach 2016-18 FC Barcelona miała wypłacić ok. 1,4 mln euro na rzecz Jose Marii Enriqueza Negreiry, wiceprzewodniczącego Komitetu Technicznego Sędziów. W zamian klub miał otrzymywać raporty dotyczące pracy sędziów oraz młodych zawodników. Sprawa szybko stała się tematem numer jeden w hiszpańskich mediach. Rywale Barcelony postanowiły szybko zareagować na sprawę. Wszystkie kluby z dwóch najwyższych poziomów rozgrywkowych - poza Realem Madryt oraz Barceloną - wydały komunikat, w którym domagają się sprawiedliwości oraz wyjaśnień. Według najnowszych informacji, nad "Dumą Katalonii" wisi groźna kary nie tylko na własnym podwórku, lecz także - a może raczej przede wszystkim - ze strony UEFA oraz FIFA. FC Barcelona może zostać ukarana przez UEFA i FIFA "Najwyższe organy piłkarskie, UEFA i FIFA, myślą o nałożeniu kary na FC Barcelona. Nie wiem, czy byłaby to sankcja ekonomiczna, ale byłaby związana ze sportem" - ujawnił Eduardo Inda w programie "El Chiringuito de Jugones". "Kara byłaby mniej rozległa, niż myślałem, ale i tak imponująca imponująca i mająca stanowić przestrogę. Rozważana jest możliwość wyrzucenia Barcelony z europejskich rozgrywek na jeden sezon. (...) Z ekonomicznego punktu widzenia ta sankcja wobec Barcelony byłaby straszna. Gdyby Barcelona wygrała Ligę Mistrzów, byłoby to około 80 milionów. To fortuna, barbarzyństwo, a przecież Barcelona nie ma skarbca przepełnionego pieniędzmi" - dodał. Eduardo Inda zaznaczył, że choć Barcelona próbuje się obronić przed grożącym jej ciosem, prawdopodobnie nie zdoła tego dokonać. O ile bowiem Hiszpanie mogą wzdrygać się przed wymierzeniem kary "Dumie Katalonii", obawiając się wszczęcia konfliktu, tak UEFA i FIFA są wolne od tego typu dylematów. W tle toczy się także sprawa Superligi, popieranej przez Barcelonę, z której wizją usilnie walczą działacze UEFA.