Zamieszanie z ewentualnym transferem Roberta Lewandowskiego ciągnie się od tygodni, ale jego końca nie widać. Zaczęło się od zgrupowania reprezentacji Polski, gdy "Lewy" oświadczył, że w Bayernie już się wypalił i teraz liczy na nowe wyzwania w Barcelonie. Te słowa wywołały oburzenie w ekipie Bawarczyków, ale wydaje się, że mistrzowie Niemiec powoli oswajają się z myślą, że mogą stracić swojego gwiazdora. Niemcy ocenili Lewandowskiego. Wielkie oburzenie! Władze władze Bayernu oburzyły się, następnie próbowały przekonać Polaka do zmiany stanowiska, a teraz negocjują z Katalończykami kwotę ewentualnego transferu. Zegar tyka jednak coraz szybciej, a najbliższą wyznaczoną datą jest 12 lipca. To właśnie tego dnia Lewandowski kończy wakacje i ma się stawić na treningu Bayernu. W niemieckich mediach trwa jednak rozpalona dyskusja, czy Polak nie zdecyduje się na strajk. Dziennik "Bild" uważa, że coraz bliższy rzeczywistości jest scenariusz, w którym Robert Lewandowski, chcąc wymusić transfer do Barcelony, we wtorek nie wróci do Monachium. Zupełnie inaczej sprawę przedstawia jednak "Kicker". Gazeta podaje, że Manuel Neuer, Leroy Sane, Thomas Mueller, Robert Lewandowski oraz reprezentanci Francji rozpoczną przygotowania do nowego sezonu z Bayernem 12 lipca. "Choć strajku Lewandowskiego nie da się wykluczyć, to taki scenariusz byłby sporym zaskoczeniem. Polak jest zbyt dużym profesjonalistą, aby zachowywać się w ten sposób" - podaje "Kicker". Bayern Monachium. Co z Robertem Lewandowskim? Wszelkie informacje dotyczące tego, co stanie się 12 lipca, na razie są tylko spekulacjami. Dla Polaka idealna opcja jest taka, że do tego czasu Barcelona i Bayern osiągną porozumienie. Co prawda na razie jest do tego daleko (Barcelona oferuje 42 mln euro plus bonusy, a Bayern chce ok. 10 mln euro więcej), ale podobno Katalończycy już przygotowują kolejną ofertę, którą mają przedstawić na dniach. PJ