Harry Kane latem w końcu zmienił klub. To, o czym mówiło się od bardzo długiego czasu, w końcu znalazło odzwierciedlenie w rzeczywistości. Kane po ponad dekadzie w barwach Tottenhamu Hotspur opuścił Londyn. W poprzednich latach wydawało się, że Anglik może zostać na dłużej w Premier League, ale zmienić jedynie klub. Mówiło się także, że zainteresowanie snajperem wyrażają Real Madryt oraz Paris Saint-Germain. Oba te kluby niewątpliwie na sprowadzenie tego snajpera było stać. Trzeba już jednak o tym mówić w czasie przeszłym, bo po Kane'a minionego lata zgłosił się Bayern Monachium. Coś, co przez lata wydawało się niemożliwe, bo w drużynie był Robert Lewandowski, a Bayern nie wydaje wielkich pieniędzy na zawodników po 30. roku życia. W przypadku Anglika działacze się złamali i uznali, że jednak warto wydać duże pieniądze na zawodnika, który faktycznie jest na poziomie Roberta Lewandowskiego. Ostatecznie Kane kosztował Bawarczyków 95 milionów euro, co jest klubowym rekordem. Harry Kane dogonił Lewandowskiego. Nowy rekord na koncie Anglika "Książę Harry" od razu zabrał się jednak do działania w nowym miejscu pracy i trzeba przyznać, że strzelanie goli w Bayernie Monachium wychodzi mu znakomicie. Już po kilku pierwszych kolejkach Bundesligi jasne stało się, że kosmiczny rekord Roberta Lewandowskiego z sezonu 2020/2021 jest zagrożony, a Kane może strzelić więcej niż 41 goli w całym ligowym sezonie. Obecnie na trzy kolejki przed końcem wciąż jest to możliwe. - Poprawienie czy wyrównanie rekordu Lewandowskiego jest ciągle możliwe, jest w moim zasięgu, ale muszę się sprężyć i spieszyć - tak mówił po ostatnim ligowym meczu. Być może wówczas Anglik nie miał świadomości, że tego popołudnia pobił kolejny historyczny rekord oraz dogonił Roberta Lewandowskiego w innej klasyfikacji. Bramka, którą zdobył przeciwko Eintrachtowi Frankfurt oznacza bowiem, że Kane strzelał bądź asystował przeciwko wszystkim rywalom na poletku ligowym. Dokonał tego jako pierwszy zawodnik w historii, który debiutował w tych rozgrywkach. Dodatkowo Anglik tym samym wyrównał także pewien wynik "Lewego". W historii Bundesligi mieliśmy trzech piłkarzy, którzy strzelili szesnastu z siedemnastu ligowych rywali. W tym gronie jest oczywiście Lewandowski, który zrobił to dwukrotnie. Najpierw w sezonie 2019/2020, a potem w tym rekordowym 2020/2021. Oprócz Polaka dokonali tego jeszcze Gerd Mueller również dwukrotnie oraz Ailton w sezonie 2003/2004. Teraz do tego niewątpliwie zaszczytnego grona dołączył Harry Kane, który już po niespełna roku w Bundeslidze ma na swoim koncie mnóstwo rekordów. Na pobicie tego najważniejszego Anglikowi pozostało bardzo mało czasu. Do końca sezonu Bundesligi pozostały ledwie trzy spotkania. Gdyby spojrzeć na średnią bramek Kane'a na mecz w Bundeslidze, to nie uda mu się przegonić Roberta Lewandowskiego. Obecnie jest to bowiem 1,12 strzelanego gola na mecz, więc sezon powinien zakończyć z dorobkiem 38-39 bramek na koncie. Lewandowski w swoim rekordowym roku miał średnią 1,4 gola strzelanego na mecz.