W majówkowy weekend z Wysp Brytyjskich nabiegły do nas zaskakujące wieści dotyczące Roberta Lewandowskiego i jego przyszłości w FC Barcelona. Jak poinformowali wówczas dziennikarze "The Sun", "Duma Katalonii" planuje prawdziwą "transferową bombę". Władze klubu miały postawić sobie za cel sprowadzenie snajpera Liverpoolu - Darwina Nuneza i by go wypełnić, są skłonni "poświęcić" Roberta Lewandowskiego. W mediach aż huczy o transferze FC Barcelona. Donoszą o możliwej sprzedaży Lewandowskiego Te zaskakujące wieści odżyły na nowo we wtorek, gdy w sieci pojawiło się zdjęcie Darwina Nuneza... z Barcelony, gdzie 24-latek spotkał się ze swoim reprezentacyjnym kolegą z kadry Urugwaju - obrońcą "Barcy" Ronaldem Araujo. - Mój brat - napisał 25-letni defensor, publikując w mediach społecznościowych zdjęcie ze snajperem Liverpoolu. Ta fotografia momentalnie rozgrzała katalońskie media, w których aż zawrzało. Wiadomość o wizycie urugwajskiego napastnika w stolicy Katalonii momentalnie trafiła na czołówki największych portali. - Wizyta Darwina Nuneza w Barcelonie następuje tuż po tym, jak piłkarz zdecydował się usunąć ze swojego profilu Instagramie wszystkie zdjęcia, na których pojawił się w czerwonej koszulce Liverpoolu. Pozostały tam tylko jego rodzinne zdjęcia oraz te przedstawiające reprezentację Urugwaju i jej byłe kluby - Benfice, Almerię i Penarol. Uświadomiwszy sobie to, fani szybko zwrócili uwagę na dyskomfort Darwina w angielskim klubie i zauważyli, że usunięcie zdjęć może być pierwszym krokiem w kierunku zmiany klubu tego lata - czytamy dalej. Do sprawy odniósł się także kataloński "Sport" zaznaczając, że wzajemne relacje Darwina Nuneza oraz Ronalda Araujo mogą pomóc w kwestii ewentualnego transferu. - Jeszcze nic nie zostało postanowione w sprawie Roberta Lewandowskiego i jego ewentualnej sprzedaży, ale dobre relacje Darwina Nuneza i Ronalda Araujo (który na ten moment pozostanie w klubie) mogą przybliżyć napastnika do Barcelony - zaznaczyli tamtejsi dziennikarze. A jednak, Lewandowski nagle wydał bolesny komunikat. To koniec. Polak zabrał głos i ogłasza