FC Barcelona mogła z impetem wejść w ten mecz, zdobywając bramkę już w 8. minucie. Wówczas strzał głową oddał po rzucie rożnym kompletnie niepilnowany Sergi Roberto. Swoją drużynę uratował jednak Luis Maximiano, który sparował piłkę, a ta wylądowała ostatecznie za linią końcową. Piłkarze trenera Xaviego Hernandeza mieli od początku dużą łatwość z przedostawaniem się pod bramkę rywala, ale brakowało im konkretów, a w kilku sytuacjach także czujności w defensywie. Tak było przy okazji jednej z kontr, którą finalizował belgijski piłkarz Largie Ramazani. Trafił jednak w stojącego przed nim obrońcę. Robert Lewandowski - który ponownie wybiegł w wyjściowym składzie FC Barcelona - długo nie mógł doczekać się na dogodną sytuację. A gdy już trafiła do niego piłka zagrana po rzucie rożnym, znalazł się w trudnej sytuacji i... uderzył ją pośladkiem. W 33. minucie kolejny korner w końcu przyniósł wymierny efekt. I choć ze strzałem głową Ronalda Araujo Luis Maximiano zdołał sobie jeszcze poradzić, to odbił piłkę wprost pod nogi Raphinhi, a ten dopełnił formalności. FC Barcelona - UD Almeria. Robert Lewandowski i spółka pożegnani gwizdami po pierwszej połowie W 37. minucie mogło być już 2:0. Po koszmarnym błędzie obrony piłkę otrzymał Robert Lewandowski i kopnął ją mocno lewą nogą z kilku metrów. Bramkarz Almerii zanotował jednak spektakularną interwencję, wyciągając się niczym struna. Po chwili lepszą skutecznością niż Polak popisał się po drugiej stronie boiska Leo Baptistao, który po prostopadłym podaniu stanął oko w oko z Inakim Peną i pokonał go z zimną krwią. Sędzia natychmiast odgwizdał spalonego, ale po analizie VAR gol został uznany. Linię spalonego złamała zbyt daleko wysunięta do tyłu lewa stopa Ronalda Araujo. Almeria poczuła krew i do końca pierwszej połowy walczyła o drugiego gola. Nie strzeliła go, ale to wystarczyło, by Robert Lewandowski i spółka schodząc do szatni byli żegnani gwizdami. Xavi usłyszał pytanie o Roberta Lewandowskiego i ogłosił. Fatalne wieści dla fanów Barcelony W przerwie trener Xavi Hernandez zdecydował się na roszadę - zdjął z boiska Joao Felixa, którego zastąpił Ferran Torres. I błyskawicznie rozruszał ofensywę Barcelony, próbując pokonać Luisa Maximiano. W 53. minucie Portugalczyk ponownie stanął na wysokości zadania, broniąc strzał Roberta Lewandowskiego sprzed pola karnego, a po chwili także jego uderzenie głową. Po upływie godziny gry ponownie jednak skapitulował. A pokonał go Sergi Roberto, który znów kapitalnie odnalazł się w polu karnym po rzucie rożnym... do którego jak wykazały powtórki najprawdopodobniej nie powinno dojść, bowiem piłka należała się przyjezdnym. Radość Barcelony nie trwała jednak długo... FC Barcelona. Nie dają spokoju Robertowi Lewandowskiemu. To już koniec? "Transfer będzie na stole" Kuriozalna końcówka meczu Barcelony. Robert Lewandowski z asystą W 71. minucie doszło do kuriozalnej sytuacji. Almeria otrzymała wówczas rzut wolny z dala od bramki po faulu Oriola Romeu. Piłka została dośrodkowana bezpośrednio w pole karne. Wyszedł do niej Inaki Pena, chcąc ją złapać. Zderzył się jednak z Ronaldem Araujo, a sytuację wykorzystał Edgar Gonzalez, strzelając do pustej bramki. A to nie był koniec pecha Barcelony, bowiem w 78. minucie Ilkay Gundogan zamiast strzelić gola na 3:2, chybił z kilku metrów. Ale na tym emocje się nie skończyły. W 83. minucie Robert Lewandowski wcielił się w rolę asystenta, a jako killer znów zaprezentował się Sergi Roberto, kapitalnie wykorzystując zagranie Polaka. Almeria mogła jeszcze odpowiedzieć, ale czujnością między słupami popisał się Inaki Pena. W efekcie - mimo sporego, boiskowego cierpienia - podopieczni trenera Xaviego Hernandeza zainkasowali niezwykle cenne trzy punkty, przerywając passę trzech spotkań bez wygranej.