Robert Lewandowski znów na ustach wszystkich. Polak ogłasza "na gorąco" po hicie z Napoli
Robert Lewandowski robi wreszcie to, co kochają w nim kibice, a jemu samemu daje ogromną satysfakcję - znów zaczął regularnie wpisywać się na listę strzelców, a wczorajszy gol w hitowym starciu z SSC Napoli może mieć ogromne znaczenie dla losów dwumeczu. Po "pierwszej połowie" oba kluby remisują 1:1 w boju o przepustkę do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Krótko po spotkaniu "Lewy" zamieścił bardzo wymowny wpis w mediach społecznościowych, jakby chciał uspokoić skołatane serca fanów Barcelony.

Wczoraj zmierzyły się wielkie firmy, które mają jednak swoje problemy. Barcelona wciąż nie jest tą wielką "Dumą Katalonii", która siała postrach u wszystkich rywali. Nie bez przyczyny przez klub przetoczyło się "tornado", bo jak inaczej nazwać obwieszczenie legendy klubu, trenera Xaviego, który już zapowiedział, że z końcem sezonu zwolni najważniejszą pozycję w szatni drużyny.
Robert Lewandowski znów trafia z regularnością. Ważne słowa po meczu
"Tornado" już przetoczyło się, zresztą po raz drugi w tym sezonie, przez szatnię Napoli, gdzie w poniedziałek w posadach zatrzęsła się ławka trenerska. Właściciel klubu Aurelio De Laurentiis, jak przystało na producenta filmowego, w brawurowym stylu pożegnał się Walterem Mazzarrim, a wybór padł na Francesco Calzonę, który jednocześnie jest także selekcjonerem reprezentacji Słowacji. Włoski fachowiec, znając temperament swojego rodaka, pewnie nie będzie spał spokojnie...
W tej sytuacji można postawić tezę, że więcej ugrała Barca, bo remis na wyjeździe zawsze daje nieco więcej szans na końcowy triumf w dwumeczu. Nas najbardziej cieszy, że swój celownik znów skalibrował Robert Lewandowski, który odzyskuje pewność siebie na boisku, to procentuje bramkami i samonapędzająca się maszyna jakby znów ruszyła z impetem.
Polak wpisał się na listę strzelców w 60. minucie, przy czym wcale nie miał łatwej sytuacji. Był na skraju pola karnego, ale umiejętnie wszedł w drybling, ściął do środka i strzałem prawą nogą, między nogami jednego z obrońców, uderzył dość mocno, a przede wszystkim precyzyjnie, bo blisko słupka. Bramkarz Alex Meret, który wcześniej bronił świetnie, będąc ostatnią ostoją swojego zespołu, tym razem musiał skapitulować.
Dla Lewandowskiego był to już 93. gol w Lidze Mistrzów. Wyprzedzają go tylko Cristiano Ronaldo - 140 goli i Lionel Messi - 129. Czwarte miejsce w klasyfikacji zajmuje Karim Benzema - 90. Jak się jednak okazuje, na Stadio Diego Armando Maradona nasz as pobił inny rekord, który do tej pory należał do Messiego. Mianowicie, jak wyliczyli statystycy OptaJose, został najstarszym zdobywcą bramki dla FC Barcelona w fazie play-off Champions League.
Niedługo po końcowym gwizdku na oficjalnym koncie Lewandowskiego na Instagramie znalazło się kilka zdjęć z meczu z Napoli, a do nich Polak dodał krótką odezwę do barcelońskiej społeczności. Krótką, ale bardzo budującą. - Na własnym stadionie damy z siebie wszystko, aby znaleźć się w ćwierćfinale. Niech żyje Barca