Po przegranym meczu z Mołdawią (3:2) reprezentanci Polski rozpoczęli urlopy i regenerację przed nowym sezonem. Choć nastroje są raczej dalekie od wymarzonych i wakacyjnych. Mimo że od kompromitacji w Kiszyniowie minęło już kilka dni, kibice wciąż nie mogą zapomnieć kadrowiczom wpadki. Zwłaszcza, że nie jest to wcale drobnostka. Rezultat może bowiem zaważyć o awansie "Biało-Czerwonych" na Euro 2024. Dostaje się przede wszystkim Robertowi Lewandowskiemu. Niektórzy wypominają mu, że nie zachował się jak na kapitana przystało, i w kluczowym momencie po spotkaniu "zamiast być wsparciem dla chłopaków, schował się za plecami innych". "Ta reprezentacja od dawna nie ma lidera. Z pewnością nigdy nie był nim Robert Lewandowski. Teraz też umył rączki. (...) To wybitny piłkarz - bez dwóch zdań. Za to żaden lider i kapitan" - wtórował mu Radosław Kałużny cytowany przez Przegląd Sportowy. Z takimi stwierdzeniami nie zgodziłby się zapewne Xavi Hernandez, który już niejednokrotnie podkreślał przywódczą rolę "Lewego" w drużynie Barcelony i w zdobyciu przez klub mistrzostwa Hiszpanii. "Robert miał doskonały sezon. Myślę, że zmienił postawę zespołu. Doceniam jego pracę, sposób, w jaki zaadaptował się do miasta, klubu i drużyny. Miał wspaniały sezon nie tylko pod względem strzelonych goli. Jego postawa i pokora po przyjeździe były wzorowe. Zawsze za piłkarskimi umiejętnościami kryje się osobowość. Swoją grą zrobił dla nas gigantyczną różnicę. Liczby mówią same za siebie. Jest topowym graczem. Graczem światowej klasy" - powiedział na konferencji prasowej podsumowującej sezon. Na krótką analizę zdecydował się też sam Lewandowski. Dotkliwa kara dla Lewandowskiego? Te słowa mówią wszystko. "Wielka awaria" Robert Lewandowski wyjaśnia, co stało się z Barceloną. "Presja była bardzo duża" "Lewy" świetnie rozpoczął swoją przygodę w Barcelonie, ale w drugiej części sezonu, po powrocie z mundialu w Katarze, jakby przygasł. Nie zdobywał tylu bramek ile na początku, nieraz nie potrafił wpisać się na listę strzelców w ważnych spotkaniach. Niektórzy forsowali tezę, że strzela głównie w pojedynkach ze słabszymi rywalami i gdy zespół jest pod mniejszą presją. On sam sygnalizuje teraz, że istotnie wyniki osiągane przez Barcę po Nowym Roku może nie były wysokie i spektakularne, ale ostatecznie doprowadziły do osiągnięcia celu i zdobycia mistrzostwa Hiszpanii. "Wygraliśmy wiele meczów po 1:0" - tłumaczy cytowany przez Marcę. Dlaczego było tak skromnie? Ma uzasadnienie. "Mieliśmy zaciągnięty hamulec ręczny. Zaatakowaliśmy mniejszą liczbą graczy, ponieważ dla większości z nich mogły to być pierwsze mistrzostwa, a presja była bardzo duża" - wyjaśnił. Wcześniej ostateczny triumf w LaLidze nie był sprawą oczywistą, o czym Lewandowski opowiedział w rozmowie z Interią Sport. "Na początku niektórzy mówili mi: 'Robert, nie wyobrażasz sobie, jaka jeszcze niedawno była tu atmosfera'. I w sumie dalej nie umiem sobie tego wyobrazić, bo odkąd dołączyłem do Barcelony, to wygrywamy. Ale nie powiem też, że jestem takim obrotem spraw zaskoczony, bo w trakcie sezonu było kilka meczów, po których drużyna zrozumiała, że możemy zostać mistrzem. Zresztą moja rola od początku polegała nie tylko na strzelaniu goli, ale też na tym, aby ciągnąć cały zespół w kierunku tytuł" - podsumowywał. A jednak Robert Lewandowski straci opaskę kapitana reprezentacji Polski? Jest zasadniczy problem