"Fakty są takie: Lewandowski ma ważny kontrakt i go wypełni. Basta!" - tak o transferze Roberta do Barcelony mówił rok temu prezes Bayernu Monachium, Oliver Kahn. Nie chciał nawet słyszeć o tym, że polski napastnik jednak opuści Bundesligę i zagra w Hiszpanii. Wtórowały mu pozostałe osoby związane z klubem oraz niemieccy eksperci. Wiadomo jednak, jak potoczyła się historia. Mimo tak stanowczych zapowiedzi "Lewy" jest dziś piłkarzem Barcy, z którą celebruje mistrzostwo La Ligi. Co więcej, wciąż przewodzi w walce o koronę króla strzelców. Nachwalić się Polaka nie może Xavi Hernandez. "Robert to kapitan bez opaski. Bardzo nam pomógł. Był jednym z kluczowych zawodników w tym zakończonym sukcesem sezonie. Zmienił dynamikę i historię klubu. Jestem dumny, że mogę z nim pracować, bo to bardzo skromny, pracowity chłopak" - powiedział po ostatnim meczu z Realem Sociedad cytowany przez Canal+Sport. W końcu głos zabiera sam Lewandowski, który mówi, jak z jego punktu widzenia wyglądał transfer do Barcelony i jak ocenia go z perspektywy czasu. Opowiada również o problemach ze zdrowiem, których wcześniej nie ujawniał publicznie. Lewandowski skomentował kontrowersyjne słowa piłkarzy Barcelony. "Wyszło bardzo źle" Wątpliwości co do transferu Lewandowskiego do Barcelony. "Podejmowałem decyzje sercem, intuicją" Przed rozpoczęciem sezonu zastanawiano się, czy "Duma Katalonii" podjęła dobrą decyzję, zatrudniając 34-letniego napastnika. Wszak wiadomo, że większość kariery już za nim i nie był to ruch z myślą o bardzo długiej przyszłości. Jak na te zarzuty odpowiada "Lewy"? "Już do tego przywykłem. To samo było jak przechodziłem z Lecha do Borussii, czy później z Borussii do Bayernu. Wtedy też pojawiały się pytania: "Po co on tam idzie? Czy da radę? Przecież tam jest gwiazdą, a tu będzie jednym z wielu'" - wyjaśnia w rozmowie ze Sport.pl. Ale sygnalizuje jedno - Barcelona nie była jedyną stroną transakcji, która cokolwiek ryzykowała. On przecież również poszedł w nieznane. "Oczywiście transfer do Barcelony był dla mnie ryzykowny, ale ja tu po prostu bardzo chciałem przyjść. Nikt nie musiał mnie do niczego namawiać. Zawsze miałem coś takiego w swoim życiu - poczynając od Lecha, a kończąc na ostatnim transferze - że podejmowałem decyzje sercem, intuicją. Latem zeszłego roku przychodziłem do Barcelony przede wszystkim z myślą, że bardzo chcę być osobą, która zmieni ten klub" - twierdzi. I raz jeszcze odnosi się do swojego wieku oraz zawodowych planów. Czy już na horyzoncie widać początki końca kariery? Poruszenie w Hiszpanii. Lewandowski "akceptuje" hitowy transfer. Polak stawia sprawę jasno Robert Lewandowski długo milczał o problemach zdrowotnych. "Publicznie o tym nie mówiłem" Robert Lewandowski odniósł się również do zamieszania z jego zawieszeniem z przełomu roku. Decyzję o jego dopuszczeniu lub nie do zawodów co rusz zmieniano. Piłkarz przyznaje, że w pewnym momencie nie dość, że nie był przygotowany psychicznie na grę, to jeszcze nie był w stanie dać z siebie stu procent. "Po mundialu przygotowywałem się na to, że pierwszy mecz rozegram w drugiej połowie stycznia. Zacząłem ćwiczyć, ciężko pracować, ale pod koniec roku - dosłownie dzień przed meczem - dowiedziałem się, że gram z Espanyolem. Centralny Sąd ds. Sporów zgodził się zawiesić moją karę, którą później i tak musiałem odbyć w kolejnych trzech meczach, bo ostatnią instancją, która decyduje w takich sytuacjach, jest Trybunał Administracyjny ds. Sportu Najpierw została ona jednak odwieszona. W momencie, gdy byłem w zupełnie innym cyklu treningowym. Mówiąc kolokwialnie - byłem zajechany" - wspomina. Doszło też do tego, że przez pewien czas ukrywał swoje problemy ze zdrowiem. I podsumowuje: "To wszystko złożyło się na nieco gorsze dwa miesiące, w których ani nie miałem czasu na rehabilitację, ani nie byłem gotowy w 100 proc., a do tego doszła zmiana stylu. Cel, cały czas, jednak przyświecał nam jeden: odzyskanie mistrzostwa". Lewandowski przemówił po wielkiej burzy. Zaskakujące słowa o meczu z Niemcami. "Budzi emocje"