Robert Lewandowski po niedzielnym spotkaniu z Deportivo Alaves może pochwalić się już dwoma hat-trickami podczas swojej kariery w La Lidze. Ten fantastyczny występ znacznie poprawił sytuację Polaka w klasyfikacji Złotego Buta. "Lewy" znowu nadaje tempo. Co za występ przeciwko Deportivo Alaves Po minionym sezonie nawet najwięksi optymiści nie mogli zakładać, że Robert Lewandowski wróci do najwyższej dyspozycji. Kapitan reprezentacji Polski znacznie rzadziej wpisywał się na listę strzelców, na boisku wyglądał nieraz jak ciało obce i nie był w stanie wykorzystać swoich atutów na korzyść FC Barcelona. Wydawało się klarowne, że 36-latek ze względu na swój wiek musi obniżyć loty. Zmiana na ławce trenerskiej przyniosła jednak prawdziwe cuda. Hansi Flick wprowadził ostry reżim treningowy, który ewidentnie służy całej drużynie - a już na pewno "Lewemu". Ten jest jednym z liderów drużyny, która na starcie sezonu dominuje w La Lidze, mając trzy punkty przewagi nad Realem Madryt. W niedzielę "Blaugrana" znów wygrała. Tym razem wywiozła trzy punkty ze stadionu Deportivo Alaves (3:0), a wszystkie trzy bramki ustrzelił Lewandowski. Tym samym po dziewięciu kolejkach ma na koncie już dziesięć bramek i zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji snajperów. Drugi Ayoze Perez z Villarrealu może pochwalić się "zaledwie" sześcioma trafieniami. Polak ma też dwa razy więcej goli od klubowego kolegi Raphinhi czy Kyliana Mbappe, którzy uzbierali po pięć goli. Co dodatkowo cieszy kibiców ze stolicy Katalonii, na skuteczność "Lewego" można teraz liczyć regularnie. W lidze nie wpisał się na listę strzelców w zaledwie trzech przypadkach (dwa z tych meczów "Blaugrana" tak czy owak wygrała, bramek Polaka zabrakło zatem podczas porażki z Osasuną), ta sztuka nie udała mu się też w trudnym starciu Ligi Mistrzów z AS Monaco (1:2). Poza tymi wypadkami przy pracy, 36-latek prezentuje regularność na absolutnie najwyższym poziomie. Lewandowski marzy o Złotym Bucie. Czeka nas międzypokoleniowy pojedynek Lewandowski ma na koncie tytuł najlepszego strzelca w lidze hiszpańskiej. Sięgnął po trofeum Pichichi w mistrzowskim dla Barcelony sezonie 2022/2023, w którym ustrzelił 24 bramki. Jeżeli utrzyma dotychczasową formę i będzie cieszył się zdrowiem, ma ogromne szanse, by przebić dorobek sprzed dwóch lat. Ale 36-latek imponuje nie tylko na tle rywali z La Ligi. Jego ostatni popis sprawił, że Polak ma pełne prawo ponownie marzyć o zgarnięciu jednego z najbardziej prestiżowych indywidualnych trofeów. Do tej pory w swojej karierze "Lewy" dwa razy sięgał po Złotego Buta, czyli nagrodę dla najlepszego strzelca w europejskich ligach. Miało to miejsce w sezonach 2020/2021 oraz 2021/2022. Pierwszy raz wygrał go, występując pod wodzą Hansiego Flicka. Czy teraz, gdy panowie znów współpracują, historia zatoczy koło? Za wcześnie, by wyrokować, ale "Lewy" ma na to duże szanse. Obecnie w klasyfikacji Złotego Buta prowadzi postać zgoła nieoczywista. Alex Tamm z Kalju FC ma bowiem na koncie 27 trafień. Do estońskiej ligi stosuje się współczynnik 1, więc Tamm ma na koncie 27 punktów. Nie sposób zakładać, by 23-latek zgarnął nagrodę, bo w Estonii sezon zbliża się powoli do końca - a poza tym ostatni triumfator Złotego Buta nie występujący w topowych pięciu ligach to Mario Jardel z 2002 roku. A konkurencja bynajmniej nie śpi. Na drugim miejscu znajdują się bowiem, ex aequo, dwie wielkie europejskie gwiazdy. Tylko Erling Haaland jest w stanie utrzymać tempo "Lewego", bo też ma na koncie dziesięć ligowych bramek. Obaj panowie mają zatem po 20 punktów i wydaje się, że to oni będą nadawać rytm tej korespondencyjnej rywalizacji. Nie ulega wątpliwości, że ewentualna wygrana Lewandowskiego byłaby dla niego niezwykle istotna. Ostatecznie Haaland nie tylko udowodnił już swoją wielką klasę, sięgając po Złotego Buta w 2023 roku, ale też jest młodszy od Polaka o całe 12 lat.