Po zwycięstwie 4-1 z Andorą reprezentacja Polski zapewniła sobie udział w barażach o awans na MŚ 2022 w Katarze. Niepewne było jednak rozstawienie, które decyduje o tym, kto będzie gospodarzem w półfinale baraży. Po meczu z Andorą Polska znajdowała się wśród drużyn rozstawionych. Bardzo prawdopodobne było, ze zostanie w tym gronie, nawet jeśli nie wygra z Węgrami. Paulo Sousa przed meczem ogłosił, że w ostatnim meczu grupowym nie zagrają Kamil Glik i Robert Lewandowski. Zabrakło też Grzegorza Krychowiaka, ale tu zdecydowały przepisy, bo piłkarz Krasnodaru pauzował za kartki. Gdyby w meczu z Węgrami ukarany został Glik, nie mógłby zagrać w pierwszym barażowym spotkaniu, dlatego jego brak też był zrozumiały. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w przypadku Lewandowskiego. Selekcjoner przyznał, że chce dać odpocząć kapitanowi kadry. Okazuje się jednak, że decyzję o absencji podjął... sam "Lewy", co ujawnił dziennikarz Interii Sebastian Staszewski. Oliwy do ognia dolewa fakt, że pomiędzy spotkaniami z Andorą i Węgrami Robert Lewandowski, w towarzystwie żony Anny, pojawił się na imprezie urodzinowej polskiego miliardera, właściciela m.in. znanej firmy obsługującej paczkomaty Rafała Brzoski. Robert Lewandowski rozmawia z Jakubem Kwiatkowskim o scenariuszach na rozstawienie Użytkownik Twittera "AbsurDB" zwrócił uwagę, że Lewandowski prawdopodobnie nie wiedział o tym, że kadra może stracić szansę na rozstawienie. Ma o tym świadczyć fakt, że zaraz po meczu z Węgrami, w rozmowie z menadżerem reprezentacji Jakubem Kwiatkowskim dowiaduje się, w jakich przypadkach Polska może stracić barażowy przywilej gry w pierwszym spotkaniu w roli gospodarza. - Czy mamy szansę na rozstawienie? - dopytuje Lewandowski. - Walia musi u siebie przegrać z Belgią, a Turcja nie może wygrać na wyjeździe z Czarnogórą - tłumaczy Kwiatkowski. Jak wiadomo, żaden z tych warunków nie został spełniony. Dziwić może jednak fakt, że Lewandowski, o możliwym braku rozstawienia, dowiedział się dopiero po meczu. Gdyby wiedział wcześniej, być może zdecydowałby się na grę przeciwko Węgrom. Tylko kto miał mu nakreślić sytuację? Sztab na pewno pracuje na bieżąco, analizuje sytuację i przekazuje dane zawodnikom. Praca piłkarzy też jednak nie kończy się na boisku. Powinni się, choć w minimalnym stopniu, orientować w sytuacji swojej drużyny. Przez to niedopatrzenie atmosfera w kadrze i Polskim Związku Piłki Nożnej zrobiła się napięta, a czarne chmury zebrały się nad głową Paula Sousy. Portugalczyk przyjął gromy na siebie i stwierdził, że sam podjął decyzję o odstawieniu "Lewego". Być może spotkaniem z Węgrami i zgodą na brak Lewandowskiego podpisał na siebie wyrok. Wszystko będzie zależało od wyników marcowych baraży. MP