Ubiegły rok należał do Roberta Lewandowskiego, który z Bayernem Monachium siał popłoch nie tylko na arenie krajowej, ale i międzynarodowej. Bawarczycy triumfowali w Bundeslidze, sięgnęli po Puchar i Superpuchar Niemiec, a później wygrali Ligę Mistrzów i dołożyli do tego Superpuchar Europy. Wszędzie, gdzie to było możliwe, "Lewy" zdobywał koronę króla strzelców. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> Polak nie otrzymał Złotej Piłki, bowiem z powodu pandemii redakcja "France Football" tym razem nie przyznała nagrody. Wygrał natomiast dwa najbardziej prestiżowe plebiscyty na piłkarza roku - FIFA The Best oraz Globe Soccer Awards. Gest IFFHS to jedno z wielu wyróżnień nieco mniejszego kalibru. "Jeszcze raz dziękuję za ten wielki zaszczyt i mogę potwierdzić, że nagrody już są w moim łóżku. To znaczy w moim domu" - napisał kapitan reprezentacji Polski na swoim instagramowym profilu. Wpis zilustrował zdjęciem, na którym uśmiechnięty trzyma dwie kolejne statuetki w swojej kolekcji. W komentarzach ruszyła lawina gratulacji. Nie brakuje jednak głosów, że godzina prawdziwej próby dopiero się zbliża. W czerwcu startują finały Euro 2020, przeniesione z ubiegłego roku. Sukces z reprezentacją Polski to jedyny brakujący element złotej układanki "Lewego". UKi