To już 10 edycja plebiscytu UEFA - Europejskiej Unii Piłkarskiej. Trzy razy wygrał Cristiano Ronaldo, dwa razy Lionel Messi, a po razie Andres Iniesta, Franck Ribery, Luca Modrić i Virgil van Dijk, a teraz Robert Lewandowski. Lista zwycięzców pokazuje, że nazwiska nie grają. Że wybierający rzeczywiście - najpierw byli to sami dziennikarze, a od 2017 roku są to również trenerzy - zwracają uwagę na dokonania w ostatnich dwunastu miesiącach. W 2019 roku "Złotą Piłkę" "France Football" wygrał Lionel Messi - wybierali elektorzy z całego świata. Jednak nagrodę UEFA Best Player otrzymał Virgil van Dijk, symbolizujący niezwykły triumf Liverpoolu w Champions League. Lewandowski puentuje i tworzy! Dogrywa i strzela! Mam wielki honor reprezentować Polskę w tym plebiscycie. Staram się zawsze ważyć głos. Rozważyć, co rzeczywiście zasługuje na uznanie. Dla mnie kluczowe są trzy aspekty. Liczy się rzecz jasna postawa w całym sezonie, ale też rola w finałach mistrzostw Europy, czy finałach mistrzostw świata, jeśli są w danym roku, a także - przede wszystkim! - rola w Champions League. Jeśli chodzi o sezon 2019/20 nie miałem żadnych wątpliwości - pierwsze miejsce należało się Robertowi Lewandowskiemu. Rodak był najlepszym graczem najlepszej drużyny Starego Kontynentu. Rzecz jasna chodzi o bramki, ale też chodzi o wpływ na grę Bayernu Monachium. Tej roli wręcz nie sposób przecenić. "Lewy" grał doświadczeniem, ambicją, umiejętnościami, radością. Pokazał cały repertuar, jeśli chodzi o technikę (jakież to były gole - jakże różne, jakież asysty!), ale też wykazał się niezwykłą pracowitością. Thomas Mueller doskonale to określił: "Potrzebujemy goli Roberta, ale też potrzebujemy jego zaangażowania. To był pierwszy broniący w naszej drużynie". Lewandowski przekształcił się na naszych oczach ze snajpera w gracza drużynowego pełną gębą. Nie tylko puentującego grę, ale i twarzącego ją w stopniu niebywałym. Lewandowski czerpał z Bayernu, a Bawarczycy czerpali z Polaka. Efekty były piorunujące - mistrzostwo Niemiec, Puchar Niemiec i triumf w Lidze Mistrzów. Wszystko w mistrzowskim stylu. De Bruyne wielki, ale brak wielkich trofeów MC Każdy z jurorów dysponuje dziewięcioma punktami. Za pierwsze miejsce na liście przyznaje się pięć punktów, za drugie trzy, a za trzecie jeden. Moja lista wyglądała następująco: 1. Robert Lewandowski, 2. Kevin De Bruyne, 3. Erling Haaland. "Ale co za podium wybrałeś!" - śmiał się ostatnio RL9, gdy wymienialiśmy się uwagami. A moja lista wynikała z kilkugodzinnych przemyśleń. Zastanawiałem się, czy nie umieścić na niej Thomasa Muellera, czy Manuela Neuera. Jednak uznałem, że rzeczywistym reprezentantem Bayernu w takiej elekcji - takim najbardziej istotnym w zespole FCB był właśnie Lewandowski. Niezwykle doceniam za poprzedni sezon również Kevina De Bruyne. Jego moc tworzenia przyniosła piorunujące efekty - 13 goli i aż 20 asyst w Premier League. Belg dołożył do tego 2 gole i 2 asysty w Champions League. Był architektem wyeliminowania Realu Madryt. Jednak jego indywidualna postawa nie przełożyła się na tytuły mistrza Anglii, czy zdobycie trofeum Champions League przez Manchester City... Cristiano Ronaldo był dziewięć razy z rzędu na podium... Jeśli chodzi o trzecie miejsce, to zastanawiałem się nad Cristiano Ronaldo. Przemawiało do mnie 31 bramek w Serie A, ale też sposób gry. Jedyny juventino - może jeszcze Wojtek Szczęsny - w formie Ligi Mistrzów, gdy przyszło walczyć z Olympique Lyon na szczeblu 1/8 finału. Jednak ostatecznie - na trzecim miejscu plebiscytu UEFA Best Player - zdecydowałem się na Erlinga Haalanda. Norweg śmiało wkroczył na europejskie salony, jak mało który młody piłkarz w ostatnich latach. Zdobył aż 10 goli w Champions League! 8 w barwach Salzburga, a 2 w 1/8 finału dla Borussii. Lewandowski został królem strzelców LM z 15 golami, ale na drugim miejscu znalazł się właśnie 20-letni napastnik ze Skandynawii. Haaland też strzelał jak na zawołanie w austriackiej Bundeslidze, a po transferze do BVB podbił bramkami niemiecką Bundesligę. To przedstawiciel "nowej fali" - głodnych, aby ścigać Lewandowskiego, Messiego i Cristiano Ronaldo. Warto zwrócić uwagę, że w poprzednich dziewięciu edycjach CR7 zawsze był w trójce! Aż sześć razy towarzyszył mu Messi. Teraz Argentyńczyk znalazł się - ex equo z Thomasem Muellerem - na czwartym miejscu, a Portugalczyk na dziesiątym. Doprawdy - niezwykły sezon za nami - z niezwykłą rolą Roberta Lewandowskiego. W trójce najlepszych piłkarzy Europy dotychczas znajdowało się dwóch rodaków - Kazimierz Deyna (w 1974) i Zbigniew Boniek (1982). Teraz "Lewy" nie tylko wdarł się na podium, ale i zajął pierwsze miejsce. Piękna sprawa! Roman Kołtoń, "Prawda Futbolu"