Gdy w nocy z niedzieli na poniedziałek dziennikarz Jose Alvarez przekazywał w programie "El Chiringuito", że według jego źródeł zarząd Barcelony poważnie myśli o sprzedaży Roberta Lewandowskiego, część osób nie chciała wierzyć w te doniesienia. Argumentowano, że żurnalista ten nie cieszy się najlepszą opinią, podobnie jak sam program Josepa Pedrerola, który w ostatnich kilku latach stracił na wiarygodności. Temat podejmują jednak także inni pracownicy mediów. Maciej Iwański z TVP Sport napisał w swoim środowym artykule, że według jego informacji odejście Lewandowskiego z Barcelony jest możliwe już podczas zimowego okienka transferowego. Powołał się na swoje kontakty w środowisku dziennikarskim z Półwyspu Iberyjskiego. "Według informacji, które otrzymałem od zaprzyjaźnionych hiszpańskich dziennikarzy, coraz głośniej wybrzmiewające głosy o rychłym odejściu Lewandowskiego mają solidne podstawy. I to nie tyle z powodu formy sportowej, ile połączenia jej z kwestiami finansowymi. Barcelona musi oglądać każde euro" - zaznaczył. Lewandowski latem 2022 r. podpisał z "Dumą Katalonii" kontrakt na cztery sezony, choć jeśli w trzecim z nich nie zagra przynajmniej w 55 proc. meczów, to umowa zostanie formalnie skrócona. Zaznaczmy, że wynagrodzenie polskiego napastnika nie należy do niskich. W pierwszym sezonie otrzymał z kasy klubowej 20 milionów euro brutto, w obecnym zainkasuje 26. Z kolei w kampanii 2024/25 jego pensja ma się podnieść aż do 32 mln, co z pewnością nie jest na rękę prezesowi Joanowi Laporcie. Sam jednak skonstruował zapis o progresji wypłat dla "Lewego", więc nie może mieć do nikogo pretensji. W opcjonalnym sezonie 2025/26 kapitan reprezentacji Polski miałby zarobić 26 milionów. Przyszłość Lewandowskiego to Arabia Saudyjska? We wrześniu oferta została odrzucona Przypomnijmy, że 1 września do Katalonii wpłynęła za niego oferta z jednego - bliżej nieokreślonego - z saudyjskich klubów. Opiewała na 40 milionów euro, ale została odrzucona przez zarząd "Blaugrany". Także sam zawodnik nie chciał zmieniać pracodawcy. Teraz stanowiska obu stron mogą być zgoła inne. Wydaje się, że działacze z Bliskiego Wschodu mogą mieć spore szanse, by sprowadzić do swojego kraju kolejną gwiazdę światowego futbolu. Krytyka Lewandowskiego zintensyfikowała się po niedzielnym szlagierze LaLiga EA Sports, w którym Barcelona pokonała Atletico Madryt 1:0, ale mogła wygrać znacznie wyżej, gdyby 35-latek był skuteczniejszy. "Miał mecz do zapomnienia, szczególnie jego pierwsza połowa była spektakularnie słaba. Zmarnował kilka klarownych szans, w tym znakomite dośrodkowania od Raphinhi i Kounde. Z czasem się rozkręcił, ale jego niezdolność do wykorzystywania szans staje się problemem Barcelony" - ocenił serwis Barcauniversal.com. Kibice zauważają, że od czasu powrotu do klubu po katarskich mistrzostwach świata Polak ma spore problemy z podejmowaniem boiskowych decyzji czy kontrolowaniem piłki.