Robert Lewandowski w ostatnich miesiącach bardzo wiele stracił w oczach kibiców i ekspertów. Mowa tu zarówno o naszym polskim gruncie, jak i tym hiszpańskim. Kapitan reprezentacji Polski w 2023 roku prezentuje się bowiem zwyczajnie słabo, oczywiście jak na siebie. Lewandowski wejście do FC Barcelony miał absolutnie imponujące. Napastnik przed wyjazdem na mundial do Kataru był absolutnie jedną z największych gwiazd światowej piłki. Oferta dla Zielińskiego, oto reakcja Polaka. Dojdzie do głośnego transferu? Niestety jednak po zakończeniu tej imprezy coś w grze Polaka wyraźnie się zepsuło. Lewandowski wyraźnie stracił zdecydowaną większość z szerokiej gamy swoich atutów. Napastnik zaczął przegrywać pojedynki fizyczne z wieloma rywalami, a w przeszłości to było jego bardzo dużą zaletą. "Lewy" był prototypem zawodnika, który tyłem do bramki gra absolutnie znakomicie i to od niego wiedzę czerpali inni napastnicy z całego świata. Robert Lewandowski na krawędzi. Katalończycy stracili cierpliwość. "Upadek" Polaka utożsamiano także z nienaganną techniką, która objawiała się przy wspaniałych przyjęciach, które obiegały cały piłkarski świat. Obecnie te filmiki w większości zamieniły się raczej w takie, których kibic Lewandowskiego oglądać nie chce. Nasz kapitan miewa problemy z najprostszymi elementami, jak właśnie przyjęcie, czy też podanie. Dodatkowo przestał seryjnie strzelać gole. To wszystko sprawia, że cierpliwość do "Lewego" się kończy, jeśli już się nie skończyła. Na łamach katalońskiego "Sportu" pojawił się bardzo mocny tekst autorstwa Davida Bernabeu Revertera. "Robert Lewandowski czyli temat, o którym nikt nie ma odwagi mówić" - tak brzmi tytuł. "W meczu z Las Palmas błąkał się po murawie. Jeśli trener, kimkolwiek by nie był, ma na boisku Roberta Lewandowskiego i zastępuje go na dwadzieścia minut przed końcem, ma to sens. Nie dlatego, że napastnik nie podporządkowuje się decyzji Xaviego, który w meczu z Las Palmas zastosował się do nich z profesjonalizmem, ale dlatego, że potwierdza wątpliwości, które dręczyły mnie niemal od mundialu, co do stanu Polaka i jego formy" - rozpoczął dziennikarz. Z boiska na wózek inwalidzki. Ogromny dramat byłego piłkarza Liverpoolu "Nie wydaje się wcale ryzykowne stwierdzenie, że bez jego liczb klub nie będzie w stanie osiągnąć swoich celów. Robert nie tylko stracił to, że nie strzela bramek. Brakuje mu finezji, zwinności, reakcji, klarowność w czytaniu akcji. Niewiele pozostało obecnie po napastniku, który olśnił nas po swoim przybyciu. Ma 36 lat i kontrakt do 2026 roku z rosnącym wynagrodzeniem. Zły moment czy upadek? Ma jeszcze pół sezonu, aby to wyjaśnić" - czytamy w dalszej części. Dziennikarz zastanawia praktycznie, czy to koniec Lewandowskiego, jakiego znamy z poprzedniej dekady. Liczby właściwie to potwierdzają. Polak w trwającym sezonie rozegrał już 23 spotkania. Strzelił zaledwie 10 goli i pięć razy asystował. Kibice, którzy obserwowali poczynania Polaka w minionych latach, przyzwyczaili się do tego, że ma on zdecydowanie więcej udziałów przy bramkach swojego zespołu, wówczas wysoka pensja była zasadna. Obecnie powstają wokół tej kwestii bardzo duże wątpliwości.