O zainteresowaniu Lewandowskim wykazywanym przez arabskie kluby mówiło się latem sporo. Temat nie wyszedł poza medialne spekulacje, sam Lewandowski w ogóle nie rozważał tak radykalnego kroku zmieniającego zupełnie bieg jego kariery i sprawa dość szybko się wyjaśniła. O ile jednak początkowo nieznane były kulisy negocjacji, o tyle dziś wiadomo już, że w Arabii Saudyjskiej do ewentualnego transferu szykowały się aż cztery drużyny. Kataloński "Sport" poinformował, że chrapkę na zakontraktowanie Polaka mieli m.in. Saudyjczycy z Abha Club. Ostatecznie z transferu nic nie wyszło, ale gdyby - hipotetycznie - Lewandowski zdecydował się przyjąć ofertę właśnie tego klubu, spotkałby w nim... Czesława Michniewicza. Po pożegnaniu z pracą w roli selekcjonera reprezentacji Polski Michniewicz trafił bowiem właśnie do Abha Club. Trener Barcelony nie owija w bawełnę. To może zaboleć Lewandowskiego Lewandowski nie miał jednak wątpliwości, że w dalszym ciągu planuje kontynuować występy w Europie i nie przyjął oferty drużyny Michniewicza, tak jak nie przyjął ofert innych arabskich zespołów. Polak cały czas gra w FC Barcelona i choć niedawno mówiło się, że radzi sobie gorzej, zdążył ostatnio podreperować bilans bramkowy i znów jest w ścisłej czołówce klasyfikacji strzelców - więcej trafień ma tylko Jude Bellingham. Michniewicz zwolniony. Abha Club już bez Polaka Niewykluczone, że gdyby w poprzednich miesiącach Lewandowski przeszedł do Abha Club, wówczas drużyna radziłaby sobie lepiej i Michniewicz... zachowałby stanowisko. W niedzielę oficjalnie ogłoszono, że Polak zostaje zdymisjonowany i nie będzie już trenerem klubu. Katalońscy dziennikarze zastanawiają się, czy w przyszłości saudyjskie drużyny spróbują po raz kolejny zwrócić się do Lewandowskiego. Według "Sportu" jest to w zasadzie pewne, szczególnie w sytuacji, gdy Polakowi zostanie już tylko rok kontraktu w FC Barcelona. Probierz ogłasza decyzję ws. Lewandowskiego. Mówi stanowcze dość