Robert Lewandowski krytykowany, a tu jeszcze takie słowa. Ależ go nazwali
FC Barcelona mimo sporego zamieszania w drużynie związanego z odejściem trenera Xaviego, zdołała pokonać w środę (31.01) Osasunę 1:0. Zwycięską bramkę strzelił 18-letnie Vitor Roque. Wiele w hiszpańskich mediach mówiło się po meczu o Robercie Lewandowskim, który zaliczył kolejny przeciętny mecz. Kapitana reprezentacji Polski dobitnie określił dziennikarz Joan Fontes.

W zespole FC Barcelony nie dzieje się najlepiej. Drużyna nie osiąga spektakularnych wyników w rozgrywkach La Liga, a na domiar złego szkoleniowiec zespołu kilka dni temu ogłosił, że po sezonie żegna się ze swoją posadą. "Od 30 czerwca nie będę kontynuował pracy w Barcelonie. Myślę, że klub potrzebuje zmiany dynamiki. Gracze się uwolnią. Myśląc jak culé, uważam, że najlepiej jest odejść właśnie tego 30 czerwca. Uważam, że nadal możemy rozegrać dobry sezon. Spotkałem się z prezesem Joanem Laportą i poinformowałem go o mojej decyzji. Nie kieruję się sprawami finansowymi, tylko sercem. Nie chcę być problemem dla klubu" - mówił Xavi na konferencji prasowej.
Wobec tych wieści piłkarze "Blaugrany" nie przeszli obojętnie. Robert Lewandowski zwołał pilne spotkanie w swoim domu, aby omówić sytuację związaną z decyzją szkoleniowca.
"Po dwóch burzliwych tygodniach w obozie FC Barcelona, członkowie pierwszej drużyny postanowili zebrać się w poniedziałek. Będzie to wspólny lunch, ale bez trenera, po tym jak Xavi ogłosił w sobotę, że odejdzie z klubu 30 czerwca" - doniósł dziennik "Mundo Deportivo".
Choć w ostatnich dniach w szatni FC Barcelony panuje dość nerwowa atmosfera, piłkarze zdołali pokonać w środę (31.01) Osasunę 1:0.
Robert Lewandowski na ustach Hiszpanów. Jedno słowo, a mówi wszystko
"Dumę Katalonii" z opresji uratował 18-letnie Vitor Roque, który w 63. minucie strzelił zwycięskiego gola. Choć to młody piłkarz poprowadził zespół do wygranej, w centrum zainteresowania mediów znalazł się nasz rodak, który w ostatnim czasie musi mierzyć się z krytyką ze strony Hiszpanów.
Po pierwszej połowie spotkania jeden z dziennikarzy wspomniał o głośnym posiedzeniu w domu 35-latka. Joan Fontes wykorzystał ten fakt, żeby wbić szpilę piłkarzom FC Barcelony i samemu Lewandowskiemu, którego nazwał "Grandpadowskim". Słowo pochodzi od angielskiego "Grandpa" - co oznacza "dziadek".
Spotkanie w domu Grandpadowskiego dotychczas nie przyniosło skutku
A to nie koniec, bowiem po meczu "Biało-Czerwony" został surowo oceniony przez dziennikarzy. "Lewandowski wyglądał wczoraj jak napastnik nieporadny i kompletnie bez formy. Polak stracił umiejętność pierwszego dobrego kontaktu z piłką i swój instynkt, który pomagał mu w zdobywaniu bramek" - zauważył kataloński dziennik "Sport".



