Robert Lewandowski zdobywając gola na Camp Nou w swoim debiutanckim występie na tym słynnym stadionie zdjął z siebie pewną część presji oczekiwań. W mediach nie będzie już tworzenia atmosfery wyczekiwania na pierwsze trafienie. Wciąż pozostaje jednak otwarte pytanie o to, jak dokładnie Polak będzie funkcjonował w systemie gry Xaviego Hernandeza. Trudno to jeszcze w pełni ocenić po kilku nawet sparingach. Carles Ruiperez, dziennikarz "La Vanguardii", nie ma wątpliwości, że kluczowa będzie współpraca Lewandowskiego ze skrzydłowymi Barcelony. - Dla gry Lewandowskiego zawsze ważni byli skrzydłowi. W Bayernie wcześniej był Arjen Robben i Franck Ribery. Później przyszła gra m.in. z Kingsleyem Comanem czy Leroyem Sane - wylicza w rozmowie z Interią. - W systemie gry Xaviego skrzydłowi też są kluczowi. Hiszpan podkreśla, że funkcja "Lewego" w pomyśle na grę Xaviego to nie tylko samo strzelanie bramek. - Środkowi obrońcy będą musieli koncentrować na nim mnóstwo uwagi. Dzięki temu będzie tworzył też mnóstwo przestrzeni dla innych wbiegających w tę strefę graczy - wskazuje. Ale - jak pokazał niedzielny mecz o Puchar Gampera - również współpraca "Lewego" ze środkowymi pomocnikami może przynieść fanom Barcy dużo radości. Według informacji hiszpańskich mediów, w tym "El Mundo Deportivo", coraz bardziej prawdopodobne jest pozostanie w Barcelonie bośniackiego pomocnika Miralema Pjanicia - czyli coś, co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwe. Czy z nim również "Lewy" błyskawicznie nawiąże boiskową nić porozumienia, jak z Pedrim? Wszystko wskazuje na to, że styl gry Pjanicia i jego umiejętności bardzo się spodobały Xaviemu. - Myślę, że Pjanić do tej pory nie nacieszył się jeszcze tym swoim marzeniem o grze w Barcelonie tak naprawdę - ocenia Ruiperez. - W jego pierwszym sezonie "zderzyli się" nieco z poprzednim trenerem Barcy Ronaldem Koemanem. Później został przez szkoleniowca niejako wypchnięty do Besiktasu. Pjanić cały czas uważa, że zasługuje na pozostanie w Barcelonie. Zobaczymy, czy ostatecznie osiągnie to, czego chce. Problemy Barcelony z rejestracją graczy. "Zemsta" za Superligę? Cały czas jednak pojawiają się pytania o rozdętą obecnie, zbyt szeroką kadrę Barcelony i - co za tym idzie - zbytnie obciążenia, jeśli chodzi o listę płac. Nadal nie wiadomo, czy Barcelonie uda się zarejestrować nowych piłkarzy, szefostwo La Liga i Javier Tebas zupełnie inaczej widzą kwestie finansów Barcelony, niż Joan Laporta. Zapytany o problemy z rejestracją nowych graczy dziennikarz "La Vanguardii" wskazuje, gdzie - jego zdaniem - należy upatrywać praprzyczyn tego stanu rzeczy. - Geneza tego sięga czasów, kiedy Barcelona wsparła ideę Superligi. A to wiadomo - był projekt spychający na dalszy plan ligi krajowe - przypomina. Jak podkreśla, od tego czasu szef La Liga ma na pieńku z Barceloną i Realem. - W przypadku madryckiego klubu wiele nie może zrobić, bo oni akurat mają pieniądze. Tymczasem na Barcelonę naciska mocniej w pewnym sensie po to, by "zapłaciła" za ten projekt z Superligą - uważa. - Ale pamiętajmy, że Lewandowskiemu Joan Laporta obiecał, że on jest pierwszy w kolejce do zarejestrowania. A potem się dopiero zobaczy, jak z innymi, np. z Andreasem Christensenem itd. Lewandowski ma zapewnienie, że on będzie zarejestrowany bez żadnych wątpliwości - przekonuje dziennikarz "La Vanguardii". Justyna Krupa, Barcelona Czytaj także: Zmartwychwstanie Barcelony. "Lewandowski rozkochał w sobie trybuny"