W filmie "Lewandowski - Nieznany" piłkarz reprezentacji Polski i Barcelony odsłania mniej znane, bardzo osobiste oblicze. Sporo opowiada o karierze i drodze, jaką przebył, by dojść do tego momentu, w którym znajduje się teraz. Łatwo nie było. Nie brakowało chwil zwątpienia, jak wtedy, gdy w niezbyt eleganckim stylu przyszło mu pożegnać się z Legią Warszawa. O tym, że nie ma dla niego miejsca w drużynie ze stolicy dowiedział się od... klubowej sekretarki. Gdy powiedział o tym swojej mamie, ta nie mogła uwierzyć. Chciała iść do klubu, porozmawiać z kimś, wyjaśnić sprawę. Lecz syn odwiódł ją od tego pomysłu i wytłumaczył, że żadna interwencja nie ma sensu. "Ze spuszczoną głową szedł wolno, nie spieszył się. Po raz pierwszy widziałam w jego oczach strach" - wspomina po latach Iwona Lewandowska w dokumencie o sportowcu. Szybko znalazła wówczas rozwiązanie i udała się do Znicza Pruszków. "Wpadam z Robertem. I pierwsze moje słowa to: skarb wam przywiozłam. Oni mówią, że takich skarbów mamy wiele, ale odpowiedziałam, że zobaczymy" - opowiada. Dziś Robert jest właściwie na piłkarskim szczycie. Celebrował to z przyjaciółmi podczas niedawnej premiery filmu. Trudne chwile Lewandowskich. Do dziś mało kto wiedział. Wyrzeczenia, poronienie i hejt po MŚ w Rosji Robert Lewandowski dał koncert do piosenki Dżemu. To nie pierwszy raz. Robił show również na zgrupowaniu polskiej kadry Na premierę filmu "Lewandowski - Nieznany" w warszawskiej Kinotece przybyły tłumy. Wśród gości byli bliscy, przyjaciele i znajomi "Lewego", a także liczne grono dziennikarzy. Najpierw były rozmowy na niebieskim dywanie i sesje zdjęciowe na "ściance". Później rozpoczęto seans, który obfitował we wzruszenia. Już pierwsza scena sprawiła, że wielu obecnym wśród publiczności zaszkliły się oczy. Dokument zaczyna się bowiem od archiwalnego nagrania z domu Lewandowskich z wigilijnego wieczoru z 1996 roku. Widać małego Roberta oraz jego ojca, Krzysztofa Lewandowskiego. Mężczyzna składa kilkuletniemu synowi życzenia. Po projekcji Robert i Anna Lewandowscy zaprosili gości na imprezę. Do sieci trafiły nagrania dokumentujące jej kulisy. Okazuje się, że wszyscy mieli okazję wysłuchać kawałka Dżemu, "Wehikuł czasu". To jeden z ulubionych numerów sportowca. Było to zresztą widać. Dał czadu i zaczął głośno śpiewać, co pozostali nagrywali telefonami i kamerami. "Lewy" stał na środku w otoczeniu najbliższych mu osób - żony Anny i mamy Iwony. W tle widać było również siostrę Milenę. Ciekawostką jest, że Robert Lewandowski jest fanem Dżemu. W zeszłym roku w podcaście "WojewódzkiKędzierski" zdradził, że jego marzeniem jest wybranie się na koncert grupy. "Teraz was zaskoczę, bo oczywiście zawsze mówię, że słucham muzyki R&B, hip-hop, ale jeśli chodzi o polskich artystów, to uwielbiam Dżem. Chciałbym pójść na koncert Dżemu. To moje marzenie, by posłuchać tego zespołu na żywo" - deklarował. Własnym koncertem z "Wehikułem czasu" raczył niegdyś kolegów podczas zgrupowania reprezentacji Polski. Robert Lewandowski otwiera się w temacie choroby i śmierci ojca. "Nie byłem gotowy na utratę taty"