Robert Lewandowski o 2023 roku pod względem indywidualnym pewnie chce już zapomnieć. Polak wprawdzie zdobył tytuł króla strzelców La Liga, ale będąc uczciwym, trzeba powiedzieć, że nasz napastnik zdecydowaną większość swojego dorobku bramkowego uciułał jeszcze w 2022 roku. Po zakończeniu mistrzostw świata w Katarze napastnik reprezentacji Polski wyraźnie obniżył loty i właściwie z miesiąca na miesiąc stawał się coraz gorszy. Wielki skandal po "cieszynce" napastnika. Interweniowała prokuratura, minister grzmi. "To obrzydliwe" Stagnacja, która rozpoczęła się jeszcze w drugiej połowie sezonu 2022/2023 jedynie postąpiła w obecnych rozgrywkach. Lewandowski nie jest już gwiazdą La Liga pod względem sportowym. Trudno nawet powiedzieć, żeby był kluczowym piłkarzem FC Barcelony. Niemniej jednak Xavi nie ma zamiaru rezygnować z Polaka i trudno mu się dziwić. Biorąc pod uwagę pozycję Lewandowskiego w klubie, trudno byłoby posadzić kapitana naszej kadry na ławce. Robert Lewandowski czekał na to aż 451 dni. Udało się dopiero z Realem Madryt Trzeba przyznać, że w nowy rok "Lewy" wszedł w nieco lepszej dyspozycji. Wciąż widać u niego spore braki fizyczne i techniczne, na które narzekają kibice "Dumy Katalonii", ale patrząc na liczby, jakie generuje w 2024 roku można widzieć jakieś sygnały poprawy, które muszą cieszyć szczególnie kibiców reprezentacji Polski, którzy czekają na wielkiego Lewandowskiego w marcu 2024. Na dojście do optymalnej formy jest więc trochę czasu. Media: filar kadry Nawałki mówi "dość". To koniec kariery byłego reprezentanta Polski W meczu finału Superpucharu Hiszpanii z Realem Madryt Robert Lewandowski pokazał się z niezłej strony i zapisał sobie kolejne osiągnięcie na koncie. Statystycy Sofascore.com wyliczyli bowiem, że w starciu z "Los Blancos" Polak popisał się pierwszym golem strzelonym z dystansu od 20 października 2022 roku. Wówczas udało mu się pokonać bramkarza Villarrealu na Camp Nou i był to gol naprawdę urodziwy, podobnie jak ten wczorajszy. Od tamtego gola minęło więc naprawdę bardzo dużo czasu. Żeby być precyzyjnym minęło więc aż 451 dni. To prawie jak wieczność, a pamiętamy Lewandowskiego, który potrafił bardzo regularnie strzelać gole z okolic linii pola karnego.