To był kolejny koncert Barcelony pod wodzą Hansiego Flicka. "Duma Katalonii" we wtorkowy wieczór przyjmowała na Estadi Olimpic Lluis Companys Young Boys Berno. Po porażce w pierwszej kolejce przeciwko AS Monaco kolejna wpadka byłaby bardzo niemile widziana. Nie było o takim scenariuszu mowy, już w 8. minucie rywali napoczął Robert Lewandowski, dokładając nogę do pustej bramki. Asystę zanotował Raphinha. Do przerwy było 3:0, a w 51. minucie polski napastnik skompletował dublet. Wykorzystał zgranie głową Inigo Martineza i niekryty z bliskiej odległości tą samą częścią ciała trafił na 4:0. "Manitę" ("mano" to "ręka" z hiszp., "manita" sugeruje otwartą dłoń z pięcioma palcami) "dokończył" trafieniem do własnej siatki Mohamed Camara. Po meczu Opta podliczyła, że "Lewy" poprawił swoją średnią goli na mecz w rozgrywkach Champions League. W zaokrągleniu do dwóch liczb po przecinku przeskoczył z poziomu 0,78 na 0,79 (96 goli w 122 meczach) - teraz ma dokładnie tyle, co Lionel Messi (129/163). Gdyby rozwijać działania matematyczne, Argentyńczyk w teorii jest Polakiem o niecałe pięć tysięcznych bramki, ale Opta - chyba słusznie - uznaje między nimi remis. Trzecie miejsce ex aequo dla Cristiano Ronaldo i Ruuda van Nistelrooya. Portugalczyk bywa nazywany królem Ligi Mistrzów, bo strzelił w niej aż 140 goli, ale w 183 spotkaniach. Holender trafiał niemal trzy razy rzadziej, ale jego dorobek także jest imponujący - zrobił to 56 razy w 73 starciach. Najlepsze średnie strzeleckie w Lidze Mistrzów: Messi i Lewandowski na czele Pierwszą piątkę zamyka Karim Benzema, ale ma wielką stratę do TOP4 - jego średnia wynosi 0,59. Zauważmy, że Opta zmierzyła tylko zawodników, którzy mają co najmniej 50 trafień na koncie. Pod uwagę jest brany tylko okres od 1992 roku, bo wtedy Puchar Europy Mistrzów Krajowych zamienił się w Ligę Mistrzów. Przed Lewandowskim i Barceloną w fazie ligowej tej edycji jeszcze domowe konfrontacje z Bayernem Monachium, Brestem i Atalantą, a także wyjazdowe z Crveną Zvezdą, Borussią Dortmund i Benficą. Rywale Polaka już się raczej nie poprawią ani nie pogorszą - Messi gra w USA, Cristiano i Benzema w Arabii Saudyjskiej. Wykluczony jest na pewno van Nistelrooy, bo jak wiadomo zakończył karierę dwanaście lat temu.