Robert Lewandowski w tym roku zdobywa najmniej goli od lat, w kadrze strzela tym słabym, a nie mocnym. Co złego dzieje się z kapitanem? Rozpoczął się schyłek kariery? Jacek Ziober: Wszyscy wokół reprezentacji liczą, że tylko Lewandowski będzie ciągnął zespół. A on po prostu nie ma odpowiednich zawodników, którzy by go wspierali. Doskonale od lat wiemy, że nie jest Cristiano Ronaldo czy Leo Messim i nie potrafi zabrać piłki, okiwać trzech czy czterech zawodników, a na koniec zdobyć bramkę. Ja też potrzebowałem dostać dobre podanie na wolne pole lub by zrobić rajd. Tego w reprezentacji Robert nie ma. To kogo najbardziej brakuje Lewandowskiemu w kadrze, by zdobywał bramki? - Skrzydłowych i środkowych pomocników. Jest na przykład Piotr Zieliński z drużyny mistrza Włoch - Napoli? - I gdzie był w meczu z Czechami? Rozchorował się? Ja jak trzeba było, to grałem z gorączką. To był niezwykle ważne spotkanie. Ale gdzie wcześniej byli pozostali liderzy kadry? No właśnie na przykład Zieliński czy Szczęsny? Lewandowski miał sam pociągnąć drużynę, a co z pozostałymi dziesięcioma zawodnikami? Nie mogę już słuchać o Zielińskim. W reprezentacji rozegrał prawie 90 spotkań, z czego może dziesięć dobrych. To trochę mało. Faktem jednak jest, że zarówno w kadrze, jak i w Barcelonie to nie jest Lewandowski, który zachwycał jeszcze dwa, trzy sezony temu. - Tak jak w przypadku reprezentacji, tak klubu, Robert nie ma odpowiedniego wsparcia. Barcelona to nie jest ta drużyna, co kilka lat temu. Trwa zmiana pokoleniowa. A jak wspomnę ten zespół z moich czasów występów w hiszpańskiej ekstraklasie, to obecni piłkarze są kilka schodków niżej. Kiedy grałem w Montpellier z Carlosem Valderramą, to dogrywał mi takie piłki, że mogłem je złapać do kieszeni. Tego potrzebuje Robert. To Lewandowski będzie jeszcze strzelał czy musimy się pogodzić, że będzie z tym coraz słabiej? - Jestem przekonany, że będzie. Rozmawialiśmy przed poprzednim sezonem po transferze do La Liga i mówiłem, że będzie królem strzelców. I co? I był. Pierwszy rok był dla niego dość łatwy, bo go nie znali. Teraz jest najtrudniejszy sezon, bo już wiedzą, jakie są jego słabe i mocne strony. Robert się odbije, ja w to wierzę. Nie tylko kibice reprezentacji czy Barcelony, ale też fachowcy coraz częściej go krytykują. To może mieć na niego negatywny wpływ? - Te zawirowania wokół niego, wokół kadry, wywiady, których udzielał, sprawiły, że jest przygaszony. Wydaje mi się, że brakuje mu tej iskry w oku. Dlatego musi odnaleźć spokój. To jest trochę tak, że jak pokłócisz się z żona i wychodzisz na mecz, to nie jesteś wyczyszczony, coś tam wciąż lata po głowie. Tu taką rolę odgrywa pewnego rodzaju nagonka medialna. Jesteś w najłatwiejszej grupie eliminacyjnej i nie wychodzisz z niej. To kto jest temu winny? Oczywiście Lewandowski. Dziennikarze, media to nawet jego przygniecie. Trzeba się od tego odciąć. Powiedzieć: "Stop. Chcę zająć się tylko tym, co lubię". I potrzeba trochę cierpliwości, a on musi odnaleźć spokój. Mam wrażenie, że na to czekanie nie ma czasu. Za chwilę baraże, a jak nie uda się awansować na Euro, eliminacje do mundialu. - Na przełomie lat 80. i 90. nie brakowało nam wcale dobrych zawodników, by reprezentacja coś osiągnęła. Kilku z nas było zagranicą i grało w podstawowych składach: ja, Kosecki, Świerczewski, Urban i jeszcze kilku. Nie było jednak odpowiedniej osoby, który by to ułożyła. Weszła do kadry i twardo powiedziała, kto ma co robić. Teraz w reprezentacji jest 20 zawodników z klubów zagranicznych, ale wciąż to selekcjoner musi o wszystkim decydować. Nie mamy czasu? A dlaczego tak często zmieniamy selekcjonerów. Dajmy teraz dziesięć spotkań, by nowy szkoleniowiec dobrał najlepszych według niego zawodników i poczekajmy, by się wykazali. Potrzeba cierpliwości. Z Lewandowskim w ataku? - Tak, ale powtarzam Robert potrzebuje zawodników, którzy będą go wspierali w strzelaniu goli. On jeszcze zdobędzie nie jedną bramkę.