FC Barcelona wychodzi z kryzysu - tak organizacyjnego, jak i sportowego. Piłkarze z Katalonii nie potrafią w ostatnich latach nawiązać do sukcesów z czasów Pepa Guardioli. Pomimo tego Barcelona pozostaje jednym z dwóch najpopularniejszych, obok Realu Madryt, klubów świata. Robert Lewandowski w FC Barcelona Doskonałym tego wyznacznikiem są media społecznościowe. Na tym polu uwidacznia się wizerunkowa przepaść pomiędzy Bayernem a Barceloną i ligą hiszpańską a niemiecką. Zacznijmy od najpopularniejszego medium, jakim jest Facebook. Bawarczyków śledzi tam 55 milionów osób, a Katalończyków - ponad 100 milionów. Jeszcze większa dysproporcja daje się zauważyć, kiedy porównamy całe rozgrywki. Profil Bundesligi zebrał 8 milionów polubień, a La Ligi - blisko 80 milionów. Na Instagramie - szczególnie ważnym zwłaszcza dla młodszych kibiców - sytuacja wygląda analogicznie. Bayern: 33 miliony, Barcelona: 110 milionów; Bundesliga: 11 milionów, La Liga: 43 miliony. Z Hiszpanii droga do Złotej Piłki jest najkrótsza Popularność ligi i klubu ma też niebagatelne znaczenie w kontekście Złotej Piłki. To w dużej mierze plebiscyt oparty na rozpoznawalności zawodników. Głosy oddają bowiem przedstawiciele niemal wszystkich państw na świecie, a każdy ma taką samą wartość. Stąd też zawodnikowi Bayernu zawsze trudniej jest pokonać gracza Barcelony czy Realu, które są znane pod każdą szerokością geograficzną. Dokonania czysto sportowe wcale nie gwarantują zdobycia Złotej Piłki. Kto jak kto, ale Robert Lewandowski zdążył się o tym przekonać na własnej skórze. Od 2009 roku tylko raz zdarzyła się sytuacja, w której statuetkę odebrał zawodnik klubu innego niż Real czy Barcelona. Miała ona miejsce w 2021 roku, a Złotą Piłkę zdobył Leo Messi z PSG.