Atmosfera w Barcelonie w ostatnich tygodniach jest wręcz sielankowa, a to za sprawą kolejnych imponujących zwycięstw, jakie podopieczni Hansiego Flicka odnoszą na różnych frontach. "Duma Katalonii" notuje serię siedmiu zwycięstw z rzędu, z czego na rozkładzie w październiku miała Bayern Monachium i Real Madryt. W środę dołożyła przekonujące zwycięstwo 5:2 nad Crveną Zvezdą. Flick uzdrowił Barcelonę. "Duma Katalonii" znów zachwyca w Europie Hansi Flick wprowadził szereg zmian w grze i taktyce "Blaugrany" i jak na razie jest niemal nieomylny. Niemal, bo Niemiec przesadził z rotacjami w rywalizacji z Osasuną, co kosztowało go porażkę 2:4. Mimo to w stolicy Katalonii rozpływają się wręcz nad etyką pracy trenera, dzięki któremu Barca znów sieje prawdziwy postrach wśród rywali. Nie jest tajemnicą, że Flick zastosował względem swoich podopiecznych bardzo rygorystyczne zasady, które dotyczą każdego bez wyjątków. Trenerowi przede wszystkim zależy na punktualności. Nie toleruje on spóźnień na treningi, o czym zdążył się przekonać na własnej skórze Jules Kounde. Za kadencji Xaviego spóźnienia wiązały się z karami finansowymi. U Flicka jest to posadzenie na ławce. Flick zdjął Lewandowskiego z boiska, później się tłumaczył. Mówił o "błędzie" Wyciekły wieści z szatni Barcelony. Hansi Flick ukarałby Lewandowskiego? Kibiców i dziennikarzy zaskoczyło, gdy w podstawowym składzie na mecz z Deportivo Alaves nie wybiegł Jules Kounde. Jak się później okazało, była to forma kary od szkoleniowca za spóźnienie na jeden z treningów. Potwierdził to później w rozmowie z mediami Pedri. - Jeśli spóźnisz się u Hansiego Flicka, to po prostu nie grasz w następnym meczu. Zawsze staram się przychodzić 10 minut wcześniej, uniknąć spóźnienia. Raz już była taka sytuacja z Kounde, gdzie nie zagrał w podstawowym składzie w meczu z Alaves, ponieważ się spóźnił - ujawnił w rozmowie z "Cuatro". Pomocnik zapytany został wprost, czy gdyby Robert Lewandowski spóźnił się 5 minut na trening poprzedzający półfinał Ligi Mistrzów, to Hansi Flick posadziłby go na ławce. Reprezentant Hiszpanii nawet nie wahał się z odpowiedzią. Lewandowski taranuje bramy historii. "Młot, który budzi przerażenie" - U Xaviego była kara finansowa. Za pierwsze spóźnienie się było 5 tysięcy euro, za następne 10 tysięcy i za jego kadencji raz zaspałem. Było to po meczu Ligi Mistrzów. Wróciliśmy o 4 nad ranem i mój budzik nie zadzwonił. Kiedy wstałem, miałem dużo połączeń od Ferrana Torresa i Carlosa Navala. To była sesja regeneracyjna, która zaczynała się o 12:00 i ostatecznie spóźniłem się pięć minut. Naturalnie musiałem zapłacić karę - zdradził.