Partner merytoryczny: Eleven Sports

Potężny konflikt w kadrze, Probierz nie był jedyny. Santos wygadał się po wielu miesiącach

W samym środku eliminacji do mistrzostw świata 2026 w reprezentacji Polski wybuchł potężny konflikt między Michałem Probierzem a Robertem Lewandowskim, którego efektem koniec końców stało się zawieszenie przez napastnika jego kariery w kadrze. Nie jest to oczywiście pierwszy - i z pewnością nie będzie to też ostatni - przykład konfrontacji selekcjonera z gwiazdą drużyny narodowej. Dobrze znany nad Wisłą Fernando Santos podczas mundialu w Katarze również przeszedł podobną "przygodę".

Fernando Santos, Robert Lewandowski, Michał Probierz
Fernando Santos, Robert Lewandowski, Michał Probierz/Wojciech Olkusnik/East News - ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER/East News

Podczas gdy na monachijskiej Allianz Arenie o puchar Ligi Narodów walczyły ze sobą zacięcie ekipy Portugalii i Hiszpanii, w Polsce 8 czerwca 2025 roku zapowiadał się raczej spokojny wieczór. Niemalże równo o godz. 21.00 wybuchła jednak prawdziwa medialna "bomba" - w sieci pojawił się bowiem komunikat dotyczący odebrania opaski kapitańskiej w reprezentacji Polski Robertowi Lewandowskiemu i przekazania jej Piotrowi Zielińskiemu.

Na decyzję selekcjonera Michała Probierza w tym temacie sam "Lewy" zareagował publicznie wkrótce potem, oświadczając, że zawiesza swoją karierę w kadrze z powodu "utraty zaufania" do szkoleniowca. Myśl przewodnia była taka - dopóki Probierz jest u steru, "RL9" nie wystąpi w koszulce z orzełkiem na piersi.

Trzeba przyznać, że był to niespodziewany zwrot akcji po tym, jak jeszcze kilka dni wcześniej obaj panowie ramię w ramię stali obok siebie na Stadionie Śląskim podczas pożegnalnego meczu Kamila Grosickiego, a Probierz o swoim podopiecznym mówił w kontekście "dobra narodowego". Ich stosunki albo drastycznie pogorszyły się w błyskawicznym tempie, albo - na co wskazywały liczne doniesienia medialne - nastąpiła po prostu swoista eskalacja rosnącej od dłuższego czasu, podskórnej niechęci.

Bożydar Iwanow: Czy Lewandowski nie pojedzie na mundial, bo będzie obrażony, że zabrano mu opaskę?/Polsat Sport/Polsat Sport

Wojna ojca z synem. Fernando Santos kontra Cristiano Ronaldo

Nie jest to oczywiście pierwszy przykład historii, w której gwiazda reprezentacji kraju popada w konflikt z selekcjonerem. Bohaterem zdarzenia z podobnej kategorii stał się swego czasu dobrze znany w Polsce Fernando Santos, choć wbrew pozorom nie będzie tu mowa o jego relacji z "Biało-Czerwonymi", które bez dwóch zdań również nie układały się za dobrze.

Santos zasłynął jednak bardziej ze swego sporu z nikim innym, jak Cristiano Ronaldo, a do wszystkiego doszło podczas mistrzostw świata 2022 w Katarze. "CR7" w dwóch pierwszych meczach fazy grupowej zagrał ponad 80 minut, natomiast przy trzecim spotkaniu - z Koreą Południową - został zdjęty już w 65. minucie potyczki. Gdy schodził w kierunku ławki, jego niezadowolenie było więcej niż wyraźne - krzyczał i gestykulował.

Ronaldo tłumaczył potem, że jego zachowanie było skierowane względem jednego z koreańskich oponentów, który podobno "zachęcał" gracza do szybszego opuszczenia murawy. Niemniej wszystko odbiło się szerokim echem w mediach. "Czy widziałem nagrania [z tego zdarzenia]? Tak i nie spodobały mi się. W ogóle mi się nie podobały" - mówił wówczas trener, cytowany przez Goal.com. Jak dodał, od tego momentu była to sprawa, którą należy załatwić "wewnętrznie".

Napięcie wśród "Nawigatorów" było jednak dalej wyczuwalne - a "Cris", notabene przechodzący wówczas również przez konflikt z Erikiem ten Hagiem w Manchesterze United - nagle znalazł się niemal całkowicie na bocznym torze. W ćwierćfinale z Szwajcarią występował tylko przez nieco ponad kwadrans, a pod jego nieobecność błyszczał przede wszystkim Goncalo Ramos, autor hat-tricka i asysty, architekt rozgromienia Helwetów 6:1.

Z Maroko Ronaldo zagrał już 40 minut, ale to nie pomogło jego ekipie uniknąć niespodziewanej mimo wszystko wpadki i odpadnięcia z MŚ po starciu z Marokiem (0:1). To był ostatni akcent pracy Santosa z "Nawigatorami" - trener pożegnał się z kadrą, napastnik grał w niej przez kolejne lata.

Blisko rok po mundialu Santos w końcu otworzył się bardziej w sprawie w rozmowie z "A Bola" - i jak wówczas przyznał, od czasu turnieju w Katarze nie zamienił z "CR7" ani słowa. "Mamy ze sobą silną relację, zarówno osobistą, jak i zawodową" - twierdził mimo wszystko wówczas, porównując tę więź do takiej, która łączy ojca i syna lub starszego i młodszego brata.

"Podjąłem decyzję taktyczną w Katarze i trzeba tu zrozumieć tło. Powiedziałem już, że on jest najlepszy na świecie, ale w tamtym momencie przechodził trudny okres" - opisywał trener. Podkreślił, że nigdy nie żałował tego, jak zachował się na ostatniej prostej swojej współpracy z kadrą Portugalii.

Anelka krzyczał aż uszy więdły. Kłótnia z Domenechem stała się narodową katastrofą

W 2022 roku Portugalia z pewnością była do pewnego stopnia jednym z faworytów do pucharu MŚ, natomiast raczej takim z drugiego rzędu. W 2010 roku jednak reprezentacją Francji wstrząsnęła afera, która położyła się cieniem na renomie drużyny, od której wręcz oczekiwano złota. Po porażce w finale mundialu 2006 z Włochami "Les Bleus" chcieli pójść tym razem krok dalej i nawiązać do słynnego triumfu z 1998 roku.

"Kwasy" zaczęły się jednak jeszcze podczas fazy grupowej. "Trójkolorowi" zaczęli zmagania od bezbarwnego remisu 0:0 z Urugwajem, natomiast na szczęście dla nich w drugim meczu w grupie między RPA a Meksykiem też padł remis (1:1), więc sytuacja w tabeli nie wyglądała źle.

Wszystko zaczęło jednak się sypać na dobre w przerwie kolejnego spotkania Francji - z Meksykanami. Po pierwszej połowie żadna z ekip nie zdołała strzelić bramki, natomiast w szatni miało dojść do ostrej w swym wydźwięku konfrontacji selekcjonera Raymonda Domenecha z Nicolasem Anelką.

Futbolista miał podważać decyzje taktyczne szkoleniowca, a koniec końców puścić pod jego adresem mocną wiązankę. Na drugą połowę już nie wyszedł, będąc zastąpionym przez Andre-Pierre'a Gignaca i jak się okazało, był to w ogóle ostatni występ Anelki w narodowych barwach.

Francuska federacja wydała potem oświadczenie, w myśl którego stwierdzono, że piłkarzowi rzucono swoiste "koło ratunkowe" - miał publicznie przeprosić Domenecha, natomiast koniec końców odmówił, a FFF po prostu odesłała go do domu.

W odpowiedzi następnego dnia reszta graczy odmówiła wyjścia na trening, a między tym wszystkim do mediów przebiły się narzekania Patrice'a Evry, który (o czym donosiło BBC Sport) wskazywał, że prawdziwym problemem nie było to, co stało się na linii Domenech - Anelka, a fakt, że Francuzi mieli kreta w szatni i wszystko przedostało się do opinii publicznej.

W takiej właśnie atmosferze 22 czerwca 2010 roku "Les Bleus" przegrali 1:2 z RPA i pożegnali się z mundialem. Domenech został zwolniony, a Anelka nigdy nie powrócił do kadry z 18-meczowej banicji, jaką został ukarany. Przegrali absolutnie wszyscy.

Fernando Santos/AFP
Raymond Domenech/AFP
Robert Lewandowski i Michał Probierz/MARCIN GOLBA / NurPhoto / NurPhoto via AFP/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem