Reprezentacyjny obrotowy, który reprezentował barwy Barcelony w latach 2015-19, trenował w tym samym ośrodku co piłkarze. Mieszkał w pobliżu i praktycznie codziennie się z nimi widywał. - Zdarzało się, że koledzy z sekcji piłkarskiej chodzili na nasze mecze. Pod tym względem wyróżniał się Gerard Pique, który interesuje się także koszykówką i futsalem. Gdy mieliśmy czas, to często z chłopakami z drużyny wybieraliśmy się na mecze piłkarskie. Zdecydowanie El Clasico, czyli mecze z Realem Madryt, to było coś, czego nie mogłem sobie odmówić. Kalendarz piłkarzy ręcznych z nożnymi często się jednak pokrywa i w trakcie sezonu trudno było wybrać się na Camp Nou - powiedział Syprzak, ale zaznaczył, że w Paris Saint Germain, gdzie teraz gra, ta forma wspierania się zawodników tego samego klubu jest bardziej popularna. W klubie z Barcelony praktykowane były wspólne akcje charytatywne przedstawicieli różnych sekcji, np. wspólne wyjście do miejscowego szpitala, aby spotkać się z chorymi dziećmi. Organizuje je Fundacja FC Barcelona. Co działo się w ostatniej kolejce naszej Ekstraklasy - sprawdź w naszym programie wideo! Urodzony w Płocku szczypiornista przyznał, że w Barcelonie jest częściej rozpoznawany na ulicy przez kibiców niż w Polsce. Jako przykład podał ostatni pobyt w stolicy Katalonii. - W jednej z kawiarni położonych w centrum miasta piliśmy kawę. Nagle wybiegł z kuchni jeden pan i chciał koniecznie zrobić sobie ze mną zdjęcie. To był fan piłki nożnej, ale znał mnie dobrze z meczów piłki ręcznej. To miłe - wspomniał. 31-letni Syprzak, który ostatni weekend spędził w Belgii na festiwalu muzyki elektronicznej "Tomorrowland", Barcelonę wspomina bardzo dobrze. Przyznał, że najlepsze młode lata właśnie tam spędził, w sumie cztery sezony. Kamil Syprzak: W razie potrzeby służę Robertowi pomocą - W Paryżu czuję się wyśmienicie. Do Barcelony wracam bardzo chętnie, bo mam tu duże grono przyjaciół - podkreślił. Zawodnik PSG utrzymuje stały kontakt z osobami zatrudnionymi w katalońskim klubie, ale w Barcelonie ma też dużo prywatnych znajomych, zresztą nie tylko Polaków, którzy wspierali go w czasie kariery sportowej na miejscu. To przetrwało próbę czasu. Jak tłumaczył, prężnie działa też zrzeszający licznych sympatyków fanklub Barcy, którego członkowie chodzą na mecze wszystkich klubowych sekcji. Zdecydowanie futbol jest na pierwszym miejscu, ale piłkarze ręczni z katalońskiej stolicy nie mogą narzekać na wsparcie miejscowych kibiców. - Barcelona w ostatnim sezonie przechodziła dobre momenty, ale chyba więcej było tych złych. Najwierniejsi kibice byli jednak cały czas z zespołem. Piłkarze tego klubu mogą dumni, że mają fanów na dobre i na złe - dodał. Syprzak praktycznie co roku jeździ na wakacje do Barcelony. Najbliższa podróż jest zaplanowana na wtorek. Być może nadarzy się okazja, aby spotkać się z Robertem Lewandowskim, gdy ten wróci z drużyną ze zgrupowania w USA. - W razie potrzeby służę Robertowi pomocą. Katalonię bardzo dobrze znam i mogę pokazać kilka fajnych miejsc. Gdy z żoną tylko mieliśmy czas, to dużo podróżowaliśmy i zwiedzaliśmy wszystko, co tylko wzbudziło naszą ciekawość - zakończył. Autor: Marek Skorupski