Atmosfera wokół FC Barcelona staje się coraz gęstsza. Już ostatnio hiszpańskie media rozpisywały się o ataku złości prezesa klubu Joana Laporty, który nie mógł pogodzić się z decyzją trenera Xaviego Hernandeza, dotyczącą między innymi Roberta Lewandowskiego. Sam szkoleniowiec wywołał także spore zamieszanie swoimi słowami, mówiąc o tym, że jego drużyna ciągle "jest w budowie", z czego musiał się potem tłumaczyć. Nastrojów nie poprawiają jednak przede wszystkim wyniki. Piłkarze FC Barcelona kontynuują serię meczów bez zwycięstwa, która wzrosła już do trzech spotkań. Po porażce z Gironą w La Liga i ekipą Royal Antwerp FC w Lidze Mistrzów, w sobotę mistrzowie Hiszpanii znów zgubili ligowe punkty, remisując na wyjeździe 1:1 z Valencią. Ostry apel po meczu FC Barcelona. Chodzi o Roberta Lewandowskiego Ekipa trenera Xaviego Hernandeza miała sporo sytuacji do zdobycia bramek, w kilku z nich nie popisał się Robert Lewandowski. A gdy w końcu przyjezdnym udało się objąć prowadzenie - w 55. minucie do siatki trafił portugalski napastnik Joao Felix - kilkanaście minut później "Duma Katalonii" zawiodła w obronie i Hugo Guillamon doprowadził do wyrównania, ustalając tym samym wynik meczu. Wspomniany już Robert Lewandowski wybiegł w pierwszym składzie FC Barcelona i przebywał na murawie do ostatniego gwizdka sędziego. Zdaniem dziennikarza Miquela Blazqueza powinien jednak opuścić plac gry znacznie wcześniej, a jego miejsce powinien zająć Marc Guiu. Jak dodał, trener Xavi Hernandez nie zdecydował się jednak na zdjęcie reprezentanta Polski w obawie przed jego reakcją. Warto zaznaczyć, że trener Xavi Hernandez zastosował taki manewr w ostatnim meczu Ligi Mistrzów z Royal Antwerp FC. W 72. minucie zdjął wówczas z boiska Roberta Lewandowskiego, którego zastąpił właśnie Marc Guiu. I to 17-latek strzelił w doliczonym czasie gry gola na 2:2, który - jak się wydawało - zapewni Barcelonie remis. Po chwili nie popisała się jednak obrona "Dumy Katalonii", która pozwoliła, by rówieśnik Marca Guiu - George Ilenikhena zdobył bramkę na 3:2.