Robert Lewandowski przeżył w ostatnich dniach istny piłkarski rollercoaster. Reprezentant Polski początkowo nie znalazł się w kadrze meczowej FC Barcelona na mecz z Royal Antwerp, by ostatecznie zagrać w podstawowym składzie. Po rozpoczęciu spotkania realizator szybko wychwycił naszego napastnika, który stał i nie wierzył w to, co widzi. Sensacyjny początek. FC Barcelona straciła bramkę w drugiej minucie Mecz rozpoczął się bowiem od istnego trzęsienia ziemi dla FC Barcelona. Bo choć podopieczni trenera Xaviego Hernandeza mogli odetchnąć z ulgą... w 22. sekundzie, po pierwszym groźnym ataku gospodarzy, już po chwili sami sprezentowali rywalom bramkę. Zrobił to Oriol Romeu - gdy bramkarz Iniaki Pena zagrał do niego piłkę, kopnął ją w taki sposób, że ta spadła wprost pod nogi Arthura Vermeerena. Belg przyjęciu oddał pewny strzał, trafiając do siatki. Była druga minuta meczu. Na taki rozwój wydarzeń FC Barcelona odpowiedziała chaotyczną grą bez większego pomysłu, chyba że uznamy za takowy próbę liczenia na indywidualne przebłyski poszczególnych piłkarzy. Nie oglądaliśmy ich w wykonaniu Roberta Lewandowskiego, który nie miał żadnej okazji, by pokonać bramkarza. Polak przypomniał o sobie w 22. minucie, gdy kręcił z przekąsem głową w stronę sędziego, gdy ten odgwizdał jego faul. Gospodarze szukali za to wciąż swoich szans, potrafiąc szybko przedostać się pod pole karne Barcelony. Ekipa Xaviego w końcu postanowiła więc wziąć przykład z rywali i przyspieszyła nieco grę, wprowadzając element zaskoczenia. Zrobił to Lamine Yamal, zagrywając błyskotliwe podanie w pole karne do Ferrana Torresa. Ten nie pomylił się, doprowadzając do wyrównania. FC Barcelona straciła drugą bramkę. Robert Lewandowski zszedł z boiska Druga połowa mogła rozpocząć się równie mocno, co pierwsza. Trafienie Vincenta Janssena nie zostało jednak uznane z powodu ofsajdu. W odpowiedzi po drugiej stornie boiska poprzeczkę odbił Lamine Yamal. W 54. minucie nogi ugięły się zapewne pod Sergim Roberto. Kapitan FC Barcelona po zbyt dalekim wypuszczeniu piłki sfaulował bowiem Mandelę Keitę i... obejrzał czerwoną kartkę. Kara została jednak złagodzona przez sędziego Marco Guidę do żółtego kartonika po interwencji systemu VAR. Nikt nie zdołał już naprawić - z perspektywy Barcelony - tego, co zrobił w 56. minucie Oriol Romeu, notując kolejną katastrofalną stratę. Wykorzystali go gospodarze, piłka trafiła do Vincenta Janssena, a ten znów trafił do siatki. Tym razem jednak mógł już cieszyć się z gola. Trener Xavi Hernandez zareagował, wpuszczając w 60. minucie na boisko trzech nowych piłkarzy. Byli to Ilkay Gundogan, Pedri oraz Joao Cancelo. Do kolejnej roszady w składzie FC Barcelona doszło w 72. minucie. Wówczas z boiska zszedł Robert Lewandowski, a zastąpił go Marc Guiu. To właśnie 17-latek błysnął w doliczonym czasie gry, doprowadzając do wyrównania. I gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, ku zaskoczeniu wszystkich gospodarze błyskawicznie odpowiedzieli, a zwycięstwo 3:2 zapewnił im George Ilenikhena. To na pewno - mimo awansu do fazy pucharowej Ligi Mistrzów po dwóch latach niepowodzeń - nie uspokoi nastrojów wokół ekipy Xaviego Hernandeza wobec narastających głosów krytyki, które słychać było choćby po ostatniej porażce 2:4 z Gironą w rozgrywkach La Liga.