Barcelona bardzo poważnie podeszła do Superpucharu Hiszpanii. Po wystawionym składzie widać było, że klubowi z Camp Nou zależy na sukcesie. To ma być pierwsze w tym sezonie trofeum drużyny Xaviego Hernandeza - który ponad rok temu został trenerem drużyny - i Roberta Lewandowskiego od czasu odejścia z Bayernu Monachium. Kapitan reprezentacji Polski czeka też już całkiem długo na bramkę w klubie i hiszpańscy dziennikarze zaczęli mu to nawet wypominać. Ostatniego gola dla Barcelony strzelił 29 października ubiegłego roku. W kolejnych trzech spotkaniach nie trafił do siatki, co zdarza mu się rzadko. W ostatnim meczu La Liga (z Atletico Madryt) Lewandowski pauzował za czerwoną kartkę i hiszpańskie media zapowiadały, że jest głodny gry. A hiszpańska "Marca" napisała o nim: "Wraca artyleria". Trener Hernandez wystawił go od początku a linię ofensywną uzupełniali teoretycznie najlepsi - Ousmane Dembele i Raphinha. Barcelona od początku próbowała szybką grą, często z pierwszej piłki przedrzeć się przez obronę Betisu. Nie do końca to wychodziło, ale to piłkarze z Katalonii prowadzili grę. Pierwszą okazję mieli w 10. minucie - po akcji prawą stroną Raphinhi piętą chciał strzelić Lewandowski, ale skiksował. Betis odpowiedział dwiema groźnymi sytuacjami. Po akcji Luiza Hernadeza, niewiele brakowało, by interweniujący Sergi Roberto zaskoczył Marca-Andre ter Stegena. Po chwili prosty błąd popełnił Jules Kounde - za lekko podał piłkę do tyłu, przejął ją Nabil Fekir, minął bramkarza, ale w porę interweniował Roland Araujo. Superpuchar Hiszpanii: Przełamanie Roberta Lewandowskiego Wydawało się, że niewykorzystane sytuacje szybko się zemszczą na Betisie. Po podaniu Raphinhi do siatki trafił Pedri, ale technologia półautomatycznego spalonego wykryła, że Brazylijczyk minimalnie przekroczył przepisy. Znów jednak lepszą sytuację mieli rywale - po rzucie rożnym głową uderzył German Pezzella, ale świetne na linii zareagował ter Stegen. W Barcelonie świetnie grał Dembele, który niemiłosiernie ogrywał Aitra Ruibala. W końcu udało się to wykorzystać - po podaniu Francuza pierwszy strzał Lewandowskiego zablokował obrońca Luiz Felipe, ale wobec dobitki bez szans był bramkarz Claudio Bravo. Betis nie rezygnował i jeszcze przed przerwą miał dwie okazje do wyrównania, ale ter Stegen potwierdzał, dlaczego jest najlepszym obecnie bramkarzem La Liga. Po zmianie stron zespół z Sewilii od początku zaczął wysoko atakować rywali. Zawodnicy Barcelony dobrze sobie radzili i przeciwnicy ratowali się faulami. Minął kwadrans i żadna z drużyn nie stworzyła bramkowej sytuacji. Mijały kolejne minuty, trenerzy robili zmiany, ale wciąż niewiele działo się na boisku. Betis próbował, ale niewiele był w stanie wskórać z pewnie radzącą sobie w defensywie Barceloną. Pierwszy strzał rywale Katalończyków oddali dopiero w 73. minucie. W końcu jednak Betisowi się udało. Luiz Enrique jednym zwodem nabrał trzech zawodników Barcelony i wyłożył piłkę Fekirowi. Francuz mimo rozpaczliwej interwencji Araujo doprowadził do remisu. Odpowiedź Barcelony przyszła szybko, ale radość trwała krótko. Do siatki po podaniu Ferrana Torresa trafił Lewandowski, ale po chwili okazało się, że Hiszpan był na spalonym. W doliczonym czasie świetną okazję miał Ansu Fati, ale Bravo odbił jest strzał na rzut rożny. W efekcie doszło do dogrywki. Tuż po rozpoczęciu dodatkowego czasu piłkarze z Katalonii ponowie objęli prowadzenie. Po rzucie wolnym i dośrodkowaniu Marcosa Alonso piłka spadła pod nogi Fatiego, który od razu uderzył i Bravo nie miał szans na obronę. Betis podniósł się kolejny raz i to błyskawicznie. Po akcji Enriqueza uderzył rezerwowy Lorena Morona. Piłka przeleciała między nogami Andreasa Christensena i zaskoczyła ter Stegena. 2-2! Więcej goli nie padło i doszło do rzutów karnych. Lewandowski w końcu strzelił w swoim stylu i trafił. Strzały Juanmiego i Williama obronił ter Stegen i to Barcelona zagra w finale.