Tak dla Barcelony, jak i dla Milanu środowy mecz był ostatnim podczas amerykańskiego tournée. Przedtem obie ekipy rozegrały po dwa spotkania: Włosi przegrali 2:3 z Realem Madryt i zremisowali 2:2 z Juventusem (porażka 3:4 w rzutach karnych), z kolei Katalończycy zostali najpierw pokonani 3:5 przez Arsenal, a później zrehabilitowali się, wygrywając 3:0 z "Królewskimi". Stefano Pioli i Xavi Hernandez postanowili podejść do ostatniego starcia w odmienny sposób. Trener mediolańczyków posłał do boju taki skład, jakiego należy spodziewać się w oficjalnych grach. Katalończycy wystąpili natomiast w eksperymentalnym zestawieniu. Zgodnie z zapowiedziami hiszpańskich mediów, szkoleniowiec Barcelony dał odpocząć kilku swoim gwiazdorom, którzy sporo grali w dwóch poprzednich spotkaniach. Na ławce rezerwowych znalazł się więc między innymi Robert Lewandowski. Polak zaczynał w wyjściowym składzie mecze przeciwko Arsenalowi i Realowi. W tym pierwszym starciu rozegrał 45 minut, z kolei w drugim - 75. Potężny cios dla Barcelony i "Lewego", tego się nie spodziewali. Wielka strata W meczu z Arsenalem Lewandowski otworzył swoje, a przy okazji klubowe, konto bramkowe w nowym (na razie jeszcze nieoficjalnym) sezonie. Napastnik trafił do siatki w 7. minucie. Poza golem nie zaliczył jednak szczególnie udanego występu. Nie wypracował sobie kolejnych dogodnych szans. Zaliczył 11 kontaktów z piłką i cztery celne podania. Poza tym wygrał jeden pojedynek na trzy podjęte. Był też raz faulowany, a raz sam przewinił. El Clasico Polak zakończył natomiast bez bramki. Jak pisaliśmy w podsumowaniu jego występu: starał się szukać dla siebie miejsca na boisku. Brał też udział w rozgrywaniu akcji i absorbował uwagę obrońców. Niewiele miał jednak do powiedzenia, jeśli chodzi o sytuacje strzeleckie. W pierwszej połowie uderzył niemalże z połowy boiska, kiedy zauważył, że Thibaut Courtois wysunął się z bramki, a w drugiej jego próba z obrębu pola karnego została zablokowana. Robert Lewandowski zaczął mecz z Milanem na ławce W środowym starciu z Milanem w pierwszej połowie Polaka zastępował Ferran Torres. Zawodnik, który w ostatnich tygodniach był na wylocie z klubu, mocno poprawił swoje notowania w oczach trenera i działaczy. W Stanach Zjednoczonych dwukrotnie wchodził na boisko w miejsce Lewandowskiego i dwukrotnie odwdzięczał się golami. Przeciwko Milanowi nie trafił, ale miał dwie okazje - jeden strzał obronił Mike Maignan, drugi został zablokowany przez obronę Włochów. Nadal mówi o Lewandowskim. Nie ma wątpliwości. "Spełnił wszelkie nadzieje" Po 45 minutach Hiszpan opuścił murawę, jako że Xavi zdecydował się na przeprowadzenie kilku zmian w przerwie. Centralne miejsce w ataku zajął - jak można było się spodziewać - Robert Lewandowski. Mniej więcej 20 minut później Polak mógł mieć na swoim koncie asystę. Dobrą centrą obsłużył Ronalda Araujo, a ten trafił do siatki. Sędzia dopatrzył się jednak pozycji spalonej u Urugwajczyka i nie uznał bramki. Poza tą sytuacją "Lewy" zaliczył jeszcze dwa strzały - jeden niecelny, a drugi zablokowany. Miał też 25 kontaktów z piłką, których nie zamienił jednak na choćby jedno kluczowe podanie. Ostatecznie Barcelona wygrała dzięki przebłyskowi geniuszu młodego Ansu Fatiego z 55. minuty. Skrzydłowy popisał się kapitalnym uderzeniem z narożnika pola karnego. Jakub Żelepień, Interia