O żonie Roberta Lewandowskiego jest w Hiszpanii coraz głośniej. Niedawno dziennikarze "Mundo Deportivo" informowali, że trenerka rusza w Katalonii z nowym projektem. Chce zachęcić ludzi z Barcelony do prowadzenia aktywnego, zdrowego stylu życia. A przy okazji przekuć to w biznes. "Chcę otworzyć siłownię i szkołę tańca w Barcelonie. Nie mogę się doczekać, aż to się stanie! Ciągle myślę o tym, co mogę zrobić, a mój zespół zawsze śmieje się ze mnie, że jestem taką aktywną osobą" - obwieściła z dumą sama Anna Lewandowska. I od razu doprecyzowała: Teraz o jej trenerskich pasjach pisze kataloński "Sport". "Anna Lewandowska, urodzona motywatorka" - zatytułowano artykuł. Wyjaśniono, że od jakiegoś czasu żona "Lewego" organizuje w okolicach Barcelony treningi bachaty na świeżym powietrzu. "Lewandowska prowadzi sześćdziesięciominutowy bootcamp, który wyczerpuje każdego, kto nawet tylko ogląda" - czytamy. Dodano też cytat z żony piłkarza reprezentacji Polski i Barcelony. "Sport mnie inspiruje i przekazuję to osobom, które zapisują się na moje zajęcia. Wiem, ile dobrego zrobił i robi dla mnie, dlatego się tym dzielę" - mówi Anna. I sygnalizuje, że spontaniczne zwoływanie ludzi na wspólny trening w Polsce mogłoby być trudniejsze. "W moim kraju niemożliwe byłoby zrobienie czegoś takiego" - przekonuje. Dla swoich polskich fanów ma za to coś innego. Ostatnio rozpoczęła "tabata challenge". Zajęcia prowadzi online, za pośrednictwem swojego kanału w mediach społecznościowych. Pojawiła się jednak nieoczekiwana przeszkoda. Nie odpuszcza Lewandowskiemu, zaczepia go publicznie. Do takich historii nawiązywała była Milika Taka sytuacja z Anną Lewandowską wcześniej się nie zdarzyła. Żona "Lewego" podjęła decyzję Od kilku dni Anna Lewandowska spotyka się ze swoimi fanami na codziennych porannych treningach tabaty. Zajęcia prowadzi na żywo i jest w tym konsekwentna oraz wytrwała. Z tym większym zaskoczeniem można było przyjąć jej komunikat, że przenosi poniedziałkowe zajęcia na wieczorową porę. Ostatecznie trening się nie odbył, a żona "Lewego" zamieściła na Instagramie dość niepokojąco brzmiące oświadczenie. Dodatkowo zapewniła wszystkich, że wtorkowe ćwiczenia z nią odbędą się, ale nie w okolicach 9.00, a o 19.00. Przy okazji "tabata challenge" i filmików udostępnianych "live", Anna mierzy się z różnymi, nie zawsze przychylnymi, komentarzami. Ostatnio zarzucano jej, że jest rzekomo zbyt szczupła. "To nie jest kobieca figura. Źle się na Ciebie patrzy", "A gdzie bioderko i talia?", "Aniu, bardzo cię lubię i szanuję, ale już nie chudnij", "Z wielkim szacunkiem, jesteś piękna i mega wysportowana, ale już za bardzo szczupła, już znikasz w oczach" - pisali internauci. Trenerka zdecydowanie odpowiedziała i wyjaśniła, w czym rzecz. "Mam sibo. Ze względu na leczenie dietą low-FODMAP, tych kilogramów jest mniej. Ale czuję się dobrze, mam dużo energii" - ucięła temat. Zaskakujące sceny z Anną Lewandowską. "Przyłapanie" jej w takiej chwili do rzadkość, są zdjęcia