Chociaż Robert Lewandowski od ponad dekady zachwyca swoimi umiejętnościami, swoją najlepszą wersję pokazał pod wodzą Hansiego Flicka. Widać to było w Bayernie Monachium, a panowie kontynuują swoją fenomenalną współpracę od tego lata, gdy Niemiec przejął stanowisko trenera FC Barcelona. Robert Lewandowski i Hansi Flick - liczby mówią same za siebie Już za czasów swojej gry dla Lecha Poznań Robert Lewandowski udowodnił, że jest maszyną do strzelania bramek. Na przestrzeni lat pracował z licznymi topowymi trenerami, by wymienić tylko Juergena Kloppa, Pepa Guardiolę czy Carlo Ancelottiego. Pod wodzą każdego z nich polski napastnik święcił triumfy - zarówno drużynowe, jak i indywidualne. Mówimy przecież o dziesięciokrotnym mistrzu Bundesligi i siedmiokrotnym królów strzelców tych rozgrywek. Czasem dochodzi jednak do tego, że wybitny zawodnik trafi pod skrzydła szkoleniowca skrojonego idealnie pod niego, a ten z kolei potrafi w pełni wykorzystać potencjał podopiecznego. Do tego doszło w listopadzie 2019 roku, gdy Hansi Flick awansował z roli asystenta na pierwszego trenera Bayernu Monachium. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Na koniec sezonu 2019/2020 Bawarczycy mogli cieszyć się z pierwszej w swojej historii potrójnej korony. "Lewy" sięgnął po wymarzoną Ligę Mistrzów, został też królem strzelców tamtej edycji najważniejszych klubowych rozgrywek na świecie. Z kolei po zakończeniu kolejnego roku wspólnej współpracy Polak pobił rekord Gerda Muellera i został najskuteczniejszym strzelcem Europy, zgarniając pierwszego w swojej karierze Złotego Buta. Miniona kampania (2023/2024) była w wykonaniu "Lewego" i całej FC Barcelona niezwykle rozczarowująca. Wydawało się, że wiek wreszcie dogonił napastnika i nie będzie w stanie wrócić do najwyższej dyspozycji. Wtedy "Blaugrana" zatrudniła Flicka i wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Na początku listopada Lewandowski ma na koncie 19 bramek w 16 spotkaniach na wszystkich frontach. Dla porównania, w całym minionym sezonie mógł pochwalić się dorobkiem 26 goli. Przy takim tempie strzelania, Polak spokojnie przebije tę barierę do końca kalendarzowego roku. Czyżby Niemcy zatęsknili za zwycięskim duetem? Te słowa mówią wszystko Licząc zarówno wspólny czas obu panów w Bayernie, jak i w Barcelonie, Lewandowski rozegrał pod wodzą Flicka 87 spotkań. W tym czasie strzelił szaloną liczbę bramek - aż 102, a do tego dołożył 24 asysty. Tuż po fantastycznym występie przeciwko Realowi Madryt (4:0), Mateusz Święcicki z redakcji Eleven Sports zapytał Polaka, czy ten nie chciałby współpracować z niemieckim trenerem aż do końca kariery. Teraz o współpracy obu panów przypomnieli sobie Niemcy. Tamtejszy Eurosport rozpływa się nad statystykami i osiągnięciami 36-latka pod sterami trenera. Duet określony jest jako "idealne połączenie". Jan Zesewitz zwraca uwagę na konkrety. "Styl wprowadzony przez 59-latka idealnie pasuje Lewandowskiemu. Pod jego wodzą zespół naciska znacznie wyżej, niż za czasów Xaviego. To sprawia, że Polak ma więcej okazji bramkowych, bo zespół szybciej przedostaje się w pole karne przeciwnika" - napisał. Mało tego, autor tekstu postawił odważną tezę. Według niego FC Barcelona jest obecnie faworytem do wygrania każdego trofeum. Żartobliwie dodaje, że jedynym błędem trenera w ostatnim czasie było zdjęcie "Lewego" z boiska w Belgradzie, gdy wciąż miał szansę na zdobycie hat-tricka, a jednocześnie przekroczenie bariery stu trafień w Lidze Mistrzów. Niewykluczone, że w stolicy Bawarii tęsknią - zarówno za Lewandowskim, jak i Flickiem. Chociaż Harry Kane dorównuje liczbą strzelonych bramek Polakowi, sytuacja Bayernu uległa pogorszeniu. W minionym sezonie po raz pierwszy od dwunastu lat przegrali walkę o mistrzostwo Bundesligi. W nowym formacie Ligi Mistrzów również nie radzą sobie najlepiej. Po czterech kolejkach "Die Roten" zajmują odległą, 17. lokatę z dorobkiem sześciu punktów. W takim stanie rzeczy nie pomógł, rzecz jasna, łomot, jaki otrzymali Bawarczycy przeciwko FC Barcelona. Hiszpanie wygrali u siebie 4:0, a jedną z bramek strzelił nie kto inny, jak "Lewy".