O reprezentacji z 2016 roku, która na mistrzostwach Europy doszła do ćwierćfinałów, w których dopiero po rzutach karnych (1:1 po regulaminowym czasie i dogrywce) przegrała z Portugalią, pozostały już tylko wspomnienia. Lewandowski ostro skrytykowany. "Nie spodziewałem się po Robercie innej odpowiedzi" Tęsknota jest tym większa, że obecna kadra - choć nadal nie brakuje piłkarzy, grających na co dzień w mocnych klubach europejskich - spisuje się katastrofalnie. Kadencja Fernando Santosa była bardzo krótka, Portugalczyk kompletnie nie spełnił pokładanych w nim nadziei, a misja ratunkowa w postaci sięgnięcia po Michała Probierza już nie uratowała tego, co mocno się oddaliło. W efekcie mamy wstydliwy wynik walki o Euro 2024, bo w bardzo słabej grupie "Biało-Czerwoni" polegli z kretesem. Inaczej nie da się nazwać tego, że już odjechali im Albańczycy i Czesi, a z Mołdawią w dwumeczu wywalczyli zaledwie jeden punkt. To wielki wstyd i żadne zaklinanie rzeczywistości tego nie zmieni. Być może wielu zbyt optymistycznie liczyło na to, że znów ogromną różnicę zrobi Robert Lewandowski, który przez lata mając nawet "pół sytuacji", potrafił ją wykorzystać i w najbardziej ekwilibrystyczny sposób wpakować piłkę do siatki. Problem w tym, że tego "Lewego", jakkolwiek dobrze życzymy gwiazdorowi polskiej kadry, po prostu może już nie być. Innymi słowy 35-latek może już schodzić ze swojego topowego poziomu i, co by nie mówić, jest to absolutnie naturalna kolej rzeczy. CZYTAJ TEŻ: Szok po słowach Lewandowskiego po meczu, ludzie aż nie dowierzają. "Czy ty naprawdę to mówisz?" Dla "Lewego" bycie "pod formą" to dodatkowy problem, bo każde zachowanie Polaka mające znamiona kontrowersyjnego, zapewne będzie go dotykało podwójnie. Taka sytuacja zaistniała od razu po tym, jak napastnik wrócił do składu Barcelony po kontuzji i podczas meczu ligowego, poprzedzającego zgrupowanie kadry, nie podał ręki nastoletniemu koledze z zespołu, 16-letniemu Lamine Yamalowi. Robert Lewandowski oberwał. "Naprawdę nie lubię, jeżeli ktoś pragnie ze mnie robić durnia" Lewandowski bagatelizował całą sytuację, ale nad tym wydarzeniem pochylił się Radosław Kałużny w swojej stałej rubryce na łamach "Przeglądu Sportowego". Był defensor drużyny narodowej jest zdania, że to kolejny przykład pokazujący, jaką osobowość ma kapitan naszej reprezentacji. Żeby być sprawiedliwym dodał z przekąsem, że jednym jedynym aktem odwagi było "zbesztanie Łukasza Skorupskiego". Kałużny nadmienił - nadając właściwą miarę sprawie z niepodaniem ręki nastolatkowi - że nie jest to oczywiście żadna afera, ale... "Komentarz do niej naszego kapitana - beznadziejny. Naprawdę nie lubię, jeżeli ktoś pragnie ze mnie robić durnia. Są rzeczy aż za bardzo czytelne. (...) A on jak zwykle: "nic nie widziałem, nic nie słyszałem". A gdy się pali w kadrze - kapitana nie ma. To też pewnie przypadek" - grzmi Kałużny w swoim stylu. 49-latek zawsze słynął z ciętego języka i nie inaczej podszedł do tego wydarzenia, niejako całościowo oceniając jednego z najlepszych polskich piłkarzy w historii.