Po wielkim powrocie ze stanu 1:2 i ostatecznym zwycięstwie w pierwszym meczu (3:2) wydawało się, że "Duma Katalonii", podbudowana odwróceniem losów spotkania, nie pozwoli sobie zabrać awansu do półfinału elitarnych rozgrywek. We wtorkowy wieczór doszło jednak w Barcelonie do katastrofy. Grająca od 29. minuty w osłabieniu hiszpańska drużyna nie była w stanie powstrzymać rozpędzonego Paris Saint Germain i przegrała aż 1:4. Pod ostrzałem krytyki jeszcze przed ostatnim gwizdkiem znalazł się Robert Lewandowski. Napastnik nie dość, że już w początkowej fazie meczu zmarnował świetną okazję, by podwyższyć prowadzenie gospodarzy, to pod koniec podjął kontrowersyjną decyzję, która odbiła się na wyniku drugiego ćwierćfinałowego starcia z PSG. W 88. minucie ruszył z rajdem w stronę bramki rywali, ale zamiast zagrać na prawo do Ferrana Torresa albo odegrać na lewo do praktycznie całkowicie wolnych Guendogana oraz Felixa, zdecydował się na strzał. Trafił wprost między Marquinhosa i Ugarte, a piłka po rykoszecie wypadła poza boisko. Media oceniły grę Lewandowskiego. "Próbował zachowywać się jak gwiazda" Polak - podobnie zresztą jak większość składu FC Barcelony - nie mógł liczyć po tym spotkaniu na dobre oceny od lokalnych mediów. Najłagodniej z 35-latkiem obeszła się Marca. - Nie zdobył bramki na Parc des Princes, ale wykonał dla zespołu kawał dobrej roboty. Na Estadi Olimpic odegrał podobną rolę jak w Paryżu w pierwszej połowie - napisali dziennikarze, przypominając niewykorzystane okazje i oceniając jego występ na szóstkę. Taką samą notę Lewandowski otrzymał od Aficion Deportiva, które również zwróciło uwagę, że napastnik był bliski zdobycia decydującego gola. Na podobną wyrozumiałość nie mógł liczyć od hiszpańskiego Sportu. Suchej nitki na Lewandowskim nie zostawiło też Mundo Deportivo, które jego występ określiło jako frustrujący. W obu przypadkach występ Polaka oceniono zaledwie na czwórkę. FC Barcelonie zostały już w tym sezonie tylko zmagania na lokalnych ligowych boiskach. Szanse na zdobycie mistrzostwa Hiszpanii są jednak na ten moment bardzo nikłe, bo zmierzający po tytuł Real Madryt ma nad podopiecznymi Xaviego aż osiem punktów przewagi i nic nie wskazuje na to, by ktoś był w stanie jeszcze "Królewskich" powstrzymać. Tym bardziej ogromne emocje wywołuje zbliżające się "El Clasico", w którym oba zespoły zmierzą się ze sobą już w najbliższą niedzielę.