Nie do wiary, w Hiszpanii aż grzmi. Na okładce wielki skandal w La Liga i Lewandowski
Sobotni mecz La Liga pomiędzy Valencią i Realem Madryt zakończył się wielkim "skandalem", jak stwierdziły niemal jednogłośnie największe hiszpańskie media. Sędzia przerwał bowiem spotkanie, gdy piłka zmierzała w pole karne "Nietoperzy", po czym Jude Bellingham wpakował ją do siatki. Gol mógł jednak zostać uznany, przez co spotkanie zakończyło się remisem 2:2. Nawet katalońscy dziennikarze wyrażali oburzenie całą sytuacją, stawiając obok... Roberta Lewandowskiego i wieszcząc szansę dla FC Barcelona.

Na Estadio Mestalla Real Madryt przeszedł kolejny test charakteru. "Królewscy" już po 30 minutach gry przegrywali dwoma bramkami, kapitulując dwukrotnie w ciągu zaledwie trzech minut. Później ruszyli w pogoń za słynną "remontadą", odrabiając straty.
Jeszcze przed przerwą, w doliczonym czasie gry, gola kontaktowego strzelił Vinicius Junior, który ma za sobą głośne zatargi z kibicami Valencii. W 76. minucie brazylijski skrzydłowy skompletował dublet, doprowadzając do wyrównania. A później podopieczni Carlo Ancelottiego chcieli zrobić to, z czego doskonale są znani - zadać decydujący cios w samej końcówce.
Co więcej, za planami poszły czyny i piłkarze Realu Madryt niemal tego dokonali, lecz na ich drodze stanął... arbiter. Ale po kolei - już pod koniec doliczonego czasu gry "Królewscy" wykonywali rzut rożny. Po dośrodkowaniu Luki Modricia piłka została wybita z pola karnego, lecz trafiła jeszcze pod nogi Brahima Diaza. Gwizdek Jesusa Gila Manzano wciąż milczał. Słynny hiszpański arbiter postanowił użyć go dopiero wówczas, gdy zwinny pomocnik przebiegł z piłką kilka metrów i zdecydował się dośrodkować ją w pole karne.
Gwizdek wybrzmiał, gdy piłka była już w powietrzu. A że najwyżej wyskoczył do niej Jude Bellingham, pakując ją do siatki, wybuchła afera.
La Liga. Afera w meczu Valencia - Real Madryt. Hiszpańskie media są jednoznaczne
Gol nie mógł już zostać uznany. Zawodnicy Realu Madryt byli wściekli, że sędzia zdecydował się przerwać spotkanie właśnie w takim momencie, wbrew jakiemukolwiek duchowi gry. Sam Jude Bellingham został nawet ukarany czerwoną kartką za swoje protesty.
Sytuacja okazała się na tyle jednoznaczna w interpretacji, że niemal wszystkie hiszpańskie media - nawet te katalońskie - mimo ogromnej polaryzacji oceniły ją w kategoriach "skandalu". I właśnie w takich kategoriach o meczu Valencia - Real Madryt pisze między innymi znany dziennik "Sport".
"Skandal" pojawia się na okładce "Sportu". Real Madryt potknął się na Estadio Mestalla po remisie, który był bardzo zacięty i w którym w pierwszej połowie przegrywał 0:2. Wszystko zakończyło się wynikiem 2:2, choć mogło być 3:2
Pod gromami na temat skandalu pojawia się zdjęcie Roberta Lewandowskiego, który jeszcze dzisiaj w przypadku zwycięstwa z Athletikiem Bilbao, będzie mógł drobić wraz z kolegami trzy punkty do ekipy "Królewskich". - Wielka okazja dla FC Barcelona. Blaugrana może zbliżyć się na sześć punktów do lidera La Liga w przypadku wygranej na San Mames - czytamy.
W podobnym tonie wypowiedzieli się z okładki dziennikarze madryckiego "Asa", pisząc o "skandalu w walce o mistrzostwo Hiszpanii". Przy okazji zacytowali także trenera Realu Madryt - Carlo Ancelottiego. - Nigdy mi się coś takiego nie przydarzyło, to bezprecedensowe - stwierdził wprost włoski szkoleniowiec.










