Jakub Kędzior, Interia: Przed kręceniem tego filmu czuliście presję oczekiwań czy bardziej frajdę, że możecie popracować z kimś takim jak Robert Lewandowski? Kacper Sawicki: Przede wszystkim czuliśmy odpowiedzialność. Zarówno przed naszym bohaterem, z którym mieliśmy nawiązać relację opartą na zaufaniu i partnerstwie, a także odpowiedzialność wobec Amazona, czyli naszego partnera w tym projekcie. No i na koniec odpowiedzialność wobec naszych widzów. Projekty dokumentalne, projekty sportowe, które realizujemy w Papaya Films, mają wychodzić poza krąg kibiców. Mają być to historie opowiadające o człowieku i które są interesujące dla ludzi, którzy niekoniecznie zajmują się sportem. "Chcieliśmy poznać Roberta prawdziwego" A nie było obaw, że w historii "Lewego" wszystko już zostało opowiedziane i trudno będzie odkryć coś nowego? - Na pewno Robert Lewandowski to najbardziej rozpoznawalny polski sportowiec na świecie i jeden z najlepszych piłkarzy w historii futbolu, a więc pisze się o nim bardzo dużo. Czy zawsze czytamy fakty? Czy zawsze jest to zgodne z prawdą? - Tego nie wiedzieliśmy, natomiast od samego początku założeniem było poznanie Roberta od tej strony, od której jeszcze nikt go nie poznał. I to, co jest wartością tego filmu, to nie tylko tematy, które poruszamy w rozmowach i to, o czym opowiada, ale również materiały, które udało nam się zdobyć. Rodzinne archiwa, bardzo dużo fotografii i filmów, których świat wcześniej nie widział. Unikatową cechą tego dokumentu jest to, szczególnie w porównaniu z innymi dokumentami sportowymi, że poznajemy naszego bohatera jako człowieka z krwi i kości. Dorastamy razem z nim. Czy mieliśmy obawy? Chcieliśmy poznać Roberta prawdziwego, nie postać wykreowaną przez media. Nie tylko piłkarza. Chcieliśmy wejść bardzo głęboko w jego życie i poznać jego historię. I wydaje mi się, że to się udało. Był w trakcie kręcenia taki moment, w którym Lewandowski postawił tamę i stwierdził, że nie chce o czymś rozmawiać? - Nie było takiego momentu. Na początku współpracy zawarliśmy dżentelmeńską umowę, polegającą na tym, że rozmawiamy na każdy temat. A to, co pojawi się w filmie, to nasza wspólna decyzja. Jeśli rezygnowaliśmy z jakichś wątków, to dlatego, że niewiele wnoszą. Nie było tematów tabu, rozmawialiśmy na każdy. Mieliśmy to zaufanie, Robert i Ania oglądali ten film zaraz po montażu i nie mieli uwag. To zresztą bardzo otwarci ludzie, starali się, żeby ten obraz nie był obrazem wyidealizowanym. Bolączką wielu tego typów produkcji jest fakt, że są laurką dla sportowca. Wam udało się tego uniknąć. Od początku zakładaliście, żeby nie wpaść w tę pułapkę? - To była jedna z rzeczy, o których mówił Robert. To miał być film inny od dokumentów o sportowcach, które znamy z platform streamingowych. "Lewy" nie bał się trudnych tematów i w tym filmie dowiadujemy się o rzeczach, o których świat wcześniej nie słyszał. To nie miała być laurka. To miał być obraz sportowca, który całe życie poświęcił swoje pasji. I jak przechodzimy przez jego kolejne historie życiowe, to są one podawane w takiej racjonalnej formule zwycięstwo - porażka, porażka - zwycięstwo. I tak miało być. Od samego początku. Xavi, Henry i Klopp opowiadają o Lewandowskim Pojawiały się momenty, w których nie wiedzieliście, jak zareagować? Np. kiedy Robertowi łamie się głos w trakcie opowiadania o ojcu... - To jeden z bardzo wzruszających momentów w naszym filmie. Spędziliśmy z Robertem dużo czasu. To sprawia, że reagujesz na swojego rozmówce, bohatera filmu, jak na człowieka. Jeśli komuś jest przykro, tobie też jest przykro, współodczuwasz razem z nim. Było dużo śmiechu, ale pojawiły się też momenty wzruszające w naszej przygodzie. Natomiast to, co jest istotne, to plan filmowy nie wyglądał tak, jak w przypadku filmu fabularnego czy reklamowego. To były bardzo intymne zdjęcia, na których pojawiały się osoby, które naprawdę musiały tam być, aby budować atmosferę zaufania i stworzyć naszemu bohaterowi jak największy komfort. Po to, żeby rozmawiać o wszystkim. Ciężko było namówić do zwierzeń osoby bliskie Robertowi? - To nie było trudne. Wiele osób uczestniczących w produkcji miało świadomość, że to coś wyjątkowego. Mama Roberta jest osobą niezwykle ciepłą, pięknie opowiada, Milena też. To, co zawsze jest wyzwaniem, to zgody na wywiady w środowiskach sportowych. Nie zawsze kluby czy menedżerowie zgadzają się na to, by ich podopieczny udzielił kolejnego wywiadu do filmu o kolejnym sportowcu. Nam udało się zaprosić do rozmów o Robercie i Xaviego i Thierry’ego Henry'ego i wspaniałych piłkarzy z czasów jego gry w Bayernie. Natomiast dla samej rodziny ten film był bardzo ważnym projektem i również to, że udało nam się dotrzeć do tych archiwalnych materiałów, o tym świadczy. Czytaj także: Robert Lewandowski otwiera drzwi do swojego świata. Recenzja filmu "Nieznany" W filmie wypowiada się również Juergen Klopp, jedna z najważniejszych osób dla kapitana reprezentacji Polski. Było czuć, że dla niego "Lewy" też jest kimś wyjątkowym? - Absolutnie tak! Ogromna część kariery i tego, jak wspaniale docenionym graczem jest Robert, to właśnie zasługa Kloppa. Tej relacji na boisku, na treningach, ale też poza boiskiem. Obecny trener Liverpoolu jest wspaniałym człowiekiem. Z uwagą traktuje wszystkich swoich zawodników. W ekipie z Borussii mieliśmy trzech Polaków i kilku znakomitych niemieckich graczy, to była drużyna niemająca poczucia, że ktoś jest faworyzowany. Juergen stale poświęca swoim graczom dużo czasu. "Mamy materiału na dwa kolejne filmy" A jak było z nakłonieniem do rozmów ludzi związanych z Bayernem, z którym Lewandowski rozstał się w chłodnych stosunkach? - Życie zweryfikowało to, o czym słyszymy w mediach. Zarówno Kahn, jak i Rummenigge, Neuer czy Kimmich, to byli zawodnicy natychmiast reagujący na pytania. Opowiadali niesamowite historie o Robercie. Mamy materiału na dwa kolejne filmy i było dla nas ogromnym wyzwaniem, żeby te niezwykle ciekawe wypowiedzi wyselekcjonować i wykorzystać najlepsze. Czyli powstaną kolejne filmy o "Lewym"? - Nie ma nic, co jest wyryte w kamieniu, ale mogę powiedzieć tyle, że historia Roberta nie kończy się na transferze do Barcelony. Będzie grał na najwyższym poziomie przez najbliższe lata. I na pewno będziemy dalej śledzić jego dokonania i poznawać go w nowej rzeczywistości, obecnie hiszpańskiej. Czy po tym filmie Robert Lewandowski jest trochę bardziej "znany"? - Myślę, że ten film pokazuje Roberta nieznanego i sprawia, że możemy go lepiej rozumieć. I że chcielibyśmy się z nim na swój sposób zaprzyjaźnić. Myślę, że ten film udowadnia, jakim naprawdę jest człowiekiem. Jak zdeterminowanym, skupionym na swojej pracy. Oddanym, ale i pokazującym, jak ważna jest dla niego rodzina i to wszystko, co jest poza futbolem. Na pewno po tym filmie Robert będzie nam bliższym i bardziej znanym człowiekiem. Po prostu.