Thomas Mueller i Robert Lewandowski długo tworzyli jeden z najbardziej rozpoznawalnych i dobrze współpracujących duetów współczesnego futbolu. Po transferze Lewandowskiego do Barcelony Niemiec bardzo serdecznie pożegnał Polaka wpisami w mediach społecznościowych. Ale teraz zawodnik Bayernu chce się już koncentrować na tym, co monachijczycy mogą zdziałać w erze "po Lewandowskim". Nie zamierza usiąść i rozpaczać, że stracił ulubionego partnera do kreowania okazji podbramkowych. - Oczywiście, nie wiemy czego oczekiwać, gdy nie mamy już w zespole zawodnika, którzy zawsze zdobywał od 30 do 50 goli na sezon - przyznał Mueller w rozmowie z Bildem. I podkreślił: - "Lewy" i ja mieliśmy specjalną nić porozumienia na boisku. Ale to trzeba było rozwinąć. To nie było tak, że Lewandowski przyszedł z Dortmundu i od razu byliśmy takim świetnie dobranym duetem. Choć na ostatnim etapie rozumieliśmy się właściwie na ślepo. Thomas Mueller o odejściu Roberta Lewandowskiego. Wspomina historię z przeszłości Później jednak reprezentant Niemiec przypomniał, że na Lewandowskim sportowe życie się nie kończy. - Nie będziemy grać w dziesiątkę, bo "Lewy" odszedł. Wcześniej do Lewandowskiego kierowało się mnóstwo piłek. Teraz będą okazje strzeleckie dla innych piłkarzy - pocieszał się. - Może nawet będziemy strzelać mniej goli, niż ostatnio, ale to nie znaczy, że nie odniesiemy sukcesu jako drużyna - zapewnił. I wskazał przykład ze stosunkowo niedawnej historii Bayernu, kiedy to Mario Mandzukić zastąpił Mario Gomeza. - Mandzukić nie miał strzeleckich statystyk takich jak Gomez, ale byliśmy wówczas niepokonani jako drużyna - przekonuje Mueller. Czytaj także: Trener Barcelony powiedział mu to szczerze. Pierwsza "ofiara" Lewandowskiego