Jeśli wierzyć doniesieniom medialnym, w najbliższych tygodniach FC Barcelona ma przeprowadzić kilka naprawdę dużych operacji. Pewne póki co jest jedno - "Blaugrana" odzyskała swojego wychowanka i zapewniła sobie usługi Daniego Olmo na sześć najbliższych sezonów. FC Barcelona dopięła swego, Olmo znów zagra w bordowo-granatowych barwach Odkąd Joan Laporta wrócił do FC Barcelona na drugą kadencję, praktycznie co roku kibice słyszą obietnice na temat przełomowych ruchów transferowych, które pomogą wrócić drużynie na szczyt futbolu. I o ile lato 2022 roku rzeczywiście było bogate we wzmocnienia - to wtedy do stolicy Katalonii trafił, między innymi, Robert Lewandowski - o tyle przy innych okazjach ujawniały się problemy finansowe "Blaugrany", których nie dało się już zamaskować dźwigniami finansowymi czy kreatywną księgowością. Takim sposobem ubiegłego lata, gdy klub był świeżo po zdobyciu mistrzostwa Hiszpanii, przez całe okienko wydał niewiele ponad trzy miliony euro na Oriola Romeu. Spore fundusze przeznaczono też wówczas na Vitora Roque, ale ten ostatecznie trafił do stolicy Katalonii dopiero zimą. W piątek otrzymaliśmy potwierdzenie, że w trzech ostatnich tygodniach sierpnia rzeczywiście może stworzyć się spory ruch w okolicy ośrodka treningowego FC Barcelona. Wtedy właśnie FC Barcelona wreszcie potwierdziła sprowadzenie Daniego Olmo. O możliwym powrocie wychowanka spekulowano od wielu lat. Dopiero jednak mistrzostwa Europy, na których Olmo błysnął, wchodząc w buty kontuzjowanego w trakcie turnieju Pedriego, ostatecznie uwiarygodniły go w oczach Joana Laporty. "Blaugrana" zainwestowała w 26-latka ogromną, jak na swoje możliwości, kwotę. Ma ona bowiem przekroczyć 60 milionów euro. Według różnych źródeł, kwota odstępnego wyniosła 55 lub 47 milionów euro, a do tego możliwa jest jeszcze dopłata za bonusy: tu padają kwoty, odpowiednio, siedmiu i 13 milionów euro. Pomocnik podpisał kontrakt do 30 czerwca 2030 roku, a klauzula w jego umowie wynosi pół miliarda euro. To dopiero początek? "Blaugrana" ma też inne palące problemy kadrowe do rozwiązania Eksperci i kibice mają ambiwalentny stosunek do kupna byłego już piłkarza RB Lipsk. Nikt nie podważa jego jakości, za to już jego zdrowie było w ostatnich latach kwestią mocno wątpliwą. Do tego kwota oscylująca wokół 60 milionów euro wydaje się przesadzoną, biorąc pod uwagę, jak wielu pomocników o tej charakterystyce posiada już w kadrze klub. Mowa tu o Frenkiem de Jongu, Pedrim czy Ilkay Guendoganie. Fani mają nadzieję, że na jednym "gwiazdorskim" podpisie się nie skończy. Wciąż jest nikła nadzieja na sprowadzenie Nico Williamsa, choć ten wrócił już do treningów z Athletikiem. Nie ulega jednak wątpliwości, że przebojowy skrzydłowy zdecydowanie przydałby się Hansiemu Flickowi. W tym kontekście wciąż żywa jest kwestia ponownego wypożyczenia Joao Felixa. Od lat palącym problemem jest też pozycja defensywnego pomocnika. Wedle ostatnich doniesień niemiecki szkoleniowiec zakochał się w umiejętnościach Marca Bernala i Marca Casado i zamierza na nich postawić w przyszłym sezonie. Trudno jednak przewidzieć, czy młodzi gracze z niemal zerowym doświadczeniem na najwyższym poziomie sprostają przejęciu tak odpowiedzialnej roli w drużynie chcącej walczyć o tytuły. Do tego dochodzi też kwestia boków obrony czy ostatecznej obsady ataku przy niepewnej sytuacji Vitora Roque. Jedno jest pewne - nikt w stolicy Katalonii w najbliższych tygodniach nie będzie się nudził.