"Skończyła się epoka tłustych kotów w szatni Blaugrany" - pisze "As". Dziennikarze twierdzą, że Joan Laporta zdecydował, iż nie będzie już tak "kosmicznych" pensji w zespole, jak za czasów Josepa Marii Bartomeu. Skończyło się to tak, że Barcelona ma teraz drużynę potwornie przepłaconą. Hiszpanie twierdzą, że to najwyżej opłacany zespół na świecie. A przecież nie szły za tym wcale wyniki. W efekcie klub popadł w ogromne kłopoty finansowe i teraz próbuje wyprostować sytuację. Postanowiono wprowadzić "drastyczne" środki. Wprowadzono nowe zasady wynagradzania zawodników, którzy dopiero zamierzają podpisać kontrakt z Barceloną. Dotyczy to też graczy przedłużających umowy. Żaden z nich nie będzie mógł zarobić "na czysto" więcej, niż 10 milionów euro. Cios w Lewandowskiego. Nie zarobi w Barcelonie "kokosów" To może uderzyć również w Lewandowskiego. Jeżeli Polak rzeczywiście trafi do "Dumy Katalonii", ma zarabiać nie więcej, niż 9 milionów euro - tak przynajmniej twierdzi "As". Co ciekawe, hiszpańscy dziennikarze przekonują, że Lewandowski wstępnie wyraził akceptację dla tego rozwiązania. Jak twierdzą Hiszpanie, nie zgodzili się na takie zasady natomiast Mo Salah czy Antonio Rudiger, którzy mieli oczekiwać potencjalnie wyższych zarobków za sezon. Co więcej, problem w tym, że Lewandowski - choć byłby przecież na papierze największą gwiazdą Barcelony - wcale nie zarabiałby w takiej sytuacji najwięcej w drużynie. Według obecnych ustaleń w sprawie pensji, tacy gracze jak Gerard Pique, Sergio Busquets czy Frenkie de Jong zarabialiby więcej od Polaka. Dlatego - według informacji dziennika - klub chce negocjować z niektórymi piłkarzami obniżkę wynagrodzeń. Czytaj także: Komplikuje się sytuacja Bayernu