Od miesięcy trwają dyskusje nad formą i przyszłością Roberta Lewandowskiego w Barcelonie, a do mediów trafiają różne, czasem wręcz sprzeczne, doniesienia. Można odnieść wrażenie, że Katalończycy powoli tracą cierpliwość i tęsknią za bramkostrzelnym "Lewym" z jego początków w klubie. W zeszłym sezonie sięgnął po Trofeo Pichichi, ale teraz raczej nie obroni tytułu króla strzelców LaLigi. "Robert nie tylko stracił to, że nie zdobywa bramek. Brakuje mu finezji, zwinności, reakcji, klarowności w czytaniu akcji. Niewiele pozostało obecnie po napastniku, który olśnił nas po swoim przybyciu. Ma 36 lat i kontrakt do 2026 roku z rosnącym wynagrodzeniem. Zły moment czy upadek? Ma jeszcze pół sezonu, aby to wyjaśnić" - opisują dziennikarze "Sportu". Oliwy do ognia dolała sytuacja z meczu z Las Palmas, kiedy to w 72. minucie gry Xavi Hernandez zdecydował się ściągnąć "Lewego" z boiska. Po spotkaniu szkoleniowiec tłumaczył swój ruch. "Potrzebowaliśmy piłkarzy, którzy grają głębiej, tak jak Vitor Roque i Ferran. Zawodnicy muszą zrozumieć, że rywalizacja jest duża, ale wszyscy otrzymają szansę" - mówił. Tymczasem po hiszpańskojęzycznych mediach krążą dość sensacyjnie brzmiące pogłoski o tym, że już niebawem Lewandowski może stać się ważnym elementem transferowej układanki. Już wszystko jasne. Zapadła decyzja w sprawie Roberta Lewandowskiego Robert Lewandowski latem jednak pożegna się z Barceloną? Donoszą o transferze Erlinga Haalanda Francois Gallardo twierdzi, że już latem tego roku do Barcelony prosto z Manchesteru City może trafić... Erling Haaland. To byłby dość zaskakujący zwrot akcji, wszak do tej pory Norweg łączony był raczej z Realem Madryt. Mówi się jednak, że Katalończycy ubiegli swoich rywali ze stolicy Hiszpanii i już dogadali najważniejsze szczegóły. Transfer ma opiewać na kwotę blisko 100 milionów euro. Brzmi to o tyle nieprawdopodobnie, że przecież Barca jest w kłopotach finansowych i tak głębokie sięgnięcie do kieszeni byłoby raczej problematyczne. Ale i tu miano znaleźć rozwiązanie. Według Futbol Objetivo del Sr Destrangis Joan Laporta wdrożył plan, którego elementem jest... Robert Lewandowski. "Jak Barcelona mogłaby przeprowadzić transfer [Haalanda - przyp. red.] w obliczu dotykającego jej kryzysu finansowego? Po pierwsze, poszukiwani są inwestorzy (prace są w toku). Po drugie, sprzedaż latem trzech zawodników. Pierwszym z nich byłby Lewandowski, pozostali dwaj to Kounde i Raphinha" - czytamy. Trzecim i ostatnim punktem operacji miałoby być przekonanie norweskiego piłkarza, że do Barcelony warto przyjść ze względu na prestiż, z jakim wiąże się gra w tak znanym i zasłużonym klubie. Jeśli rzeczywiście taki scenariusz by się ziścił, "Lewy" niejako zostałby na lodzie. Nie jest tajemnicą, że chciałby kontynuować karierę w Barcelonie, zresztą od początku dobrze czuje się w Katalonii, świetnie odnalazła się tam również jego rodzina, więc ewentualne przenosiny raczej nie byłyby mu na rękę i nie wyszłyby z jego inicjatywy. Łukasz Kaczmarek mówi "dość", chodzi o Roberta Lewandowskiego. Siatkarz nie krył oburzenia